Ratownicy nyskiego WOPR informują o akcji ratunkowej przeprowadzonej we wtorek (19 lipca) na Jeziorze Nyskim, największej miejskiej plaży. Około 18.30 starszy wędkarz łowił na betonowej skarpie. Kiedy wstał, momentalnie zemdlał i runął z wysokości 3 metrów do wody!
Zobacz też: Opolskie: Gdzie nad wodę? Lista kąpielisk w Opolu i regionie
"Zachowują się, jakby pierwszy raz wodę widzieli. Włącza im się nieśmiertelność"
Jeden z ratowników zasilających szeregi nyskiego WOPR zdradza w rozmowie z SE.pl, że nyska plaża jest pełna. Dziennie przewija się tam kilka do kilkunastu tysięcy ludzi. Równie duże co ruch na nim, jest samo jezioro - to 21 km2. - Brawura niektórych ludzi jest przerażająca. Jakby nigdy wody nie widzieli. Ten alkohol już nawet tak nie przeszkadza, jak niektóre pomysły. Włącza im się nieśmiertelność - wspomina.
W przypadku wędkarza mowa raczej o dającym się we znaki upale, niż brawurze - mężczyzna po prostu zasłabł po długim czasie na pełnym słońcu. Betonowy "cypelek" sięga w głąb jeziora na ok. 10 metrów. Wędkarze łowią tam ryby, nie jest to nielegalne, ale w takich warunkach wymaga dyscypliny i rozwagi. Starszy mężczyzna, opatrzony przez ratowników, trafił do bazy a później pod opiekę zespołu pogotowia ratunkowego. Z relacji wynika, że obrażenia sprowadziły się do potężnej "śliwy", Pana skierowano na prześwietlenie głowy. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało. Niemniej, groźnych wypadków na nyskim zbiorniku nie brakuje.
"Na razie wygrywamy"
Kilka dni wcześniej WOPR-owcy interweniowali przy przewróconym rowerku wodnym. Czterech mężczyzn nie odmówiło sobie tej przyjemności, i pływanie na sprzęcie połączyli z alkoholem - tak spędzali wieczór kawalerski. Kiedy znaleźli się w wodzie - tylko jeden z nich miał kamizelkę ratunkową. Dostali mandaty.
- Przed tym rowerkiem, jakieś 2 godziny, jeden mężczyzna topił się na poza akwenem strzeżonym. Na razie z nimi wygrywamy... Na Jeziorze Nyskim, ośrodku PZW jest całodobowa baza ratowników WOPR - puentuje.