"Wszyscy wiedzieli, że Ola jest w ciąży" - zeznawali na pierwszych rozprawach sąsiedzi Aleksandry J. z Ciecierzyna. Kobieta ukrywała swoje ciąże i wymyślała kolejne wymówki. Jak się okazało, nowo narodzone dzieci były mordowane.
Czytaj więcej: MORDOWAŁA SWOJE DZIECI - wszyscy wiedzieli, nikt nie pytał. Sąsiedzi ufali "DOBREJ MATCE" [AUDIO]
Podczas rozpraw doszło do wielu perturbacji, najpierw biegli stwierdzili, że matka podczas morderstw była poczytalna i taką samą opinię wydali o ojcu dzieci. Według nich, kobieta mogła podejmować decyzję pod wpływem swojego partnera.
Kobieta przyznawała się do winy, atmosfera niepewności panowała jednak przy okazji sprawy jej partnera. Podczas śledztwa zeznawał, że nic nie wiedział o ciążach swojej partnerki, ani o losach urodzonych dzieci. Nowe światło na sprawę rzuciło badanie wariografem - zdaniem biegłych, mężczyzna celowo próbował oszukać śledczych i mógł nawet namawiać oskarżoną do morderstwa jednego noworodka.
- Skoro zawsze kochała dzieci, zawsze chciała mieć dzieci, wręcz z powołania była wzorową matką, to dlaczego doszło do tej tragedii? Jedynym wytłumaczeniem takiego obrotu wydarzeń jest zaistnienie czynnika zewnętrznego. Trzeba to powiedzieć jasno i dobitnie - Gdyby nie Dawid, żadne z dzieci nie straciłoby życia - mówi Tomasz Mandziuk adwokat Aleksandry J.
Poza dożywociem dla obu rodziców, Sąd nakazał skazanym wypłacenie po 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia ich 7 letniemu synowi za utratę rodzeństwa.
Czytaj więcej o morderstwie z Ciecierzyna