Zgasły dwa młode życia. Dominika i Adam chcieli razem świętować ostatnią noc w roku
Ich bliscy nie mogli wyjść z szoku, płacz rodzin po drogowych tragediach długo nie cichnie. Mały błąd, czy chwilowa nieuwaga, jest cała masa czynników, które ostatecznie prowadzą do makabrycznej śmierci. Tak było też w ich przypadku.
22-letnia Dominika jechała samochodem z 26-letnim Adamem, wyruszyli już w piątek 27 grudnia 2019 roku, żeby nacieszyć się spokojem, wolnym czasem, ostatnią nocą w roku i sobą wzajemnie.
Za kierownicą osobowego seata usiadła Dominika - jak zdradzali redakcji SE.pl jej bliscy - zawsze spokojna, opanowana, nie tylko w życiu, ale i za kierownicą. Obok niej siedział jej partner, nieco starszy Adam. Na jego temat także płynęły ciepłe słowa.
Adam też był opanowanym chłopakiem. To byli bardzo fajni ludzie
Rano w okolicy miejscowości Dąbrowa, na drodze pomiędzy Nysą a Opolem, seat, którym jechali, nagle wypadł na przeciwległy pas ruchu. Wprost na nadjeżdżające z przeciwka auto - skodę. Siła uderzenia była ogromna, oboje zginęli na miejscu. Kierowca skody, w ciężkim stanie został wtedy przewieziony do szpitala.
W niedzielę 27 grudnia minął rok od drogowej tragedii. Zamiast kilkudniowego urlopu i płynącej z niego radości, rodzina ofiar przeżyła, i z pewnością nadal przeżywa, piekło.