Roztrzaskał Mclaren'a swojego szefa
Do zdarzenia, które obiegło niemal cały kraj, doszło w maju 2017 roku. Wtedy, 25-letni Martin G. pracował w krapkowickim komisie samochodowym. Pod nieobecność swojego szefa wziął jego samochód - Mclaren'a z 2015 roku - i pojechał na przejażdżkę. Dość krótką, bo na skrzyżowaniu drogi krajowej nr 45 z drogą wojewódzką nr 409 młody pracownik nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu i zderzył się z fordem. Żółte, sportowe auto zatrzymało się na drzewie.
Ten konkretny, roztrzaskany wóz szefa wyceniany był na ok. 675/680 tysięcy złotych - auto było używane. Nowy egzemplarz w tamtym czasie kosztował ponad milion złotych. Mclaren 650s spider rozwija prędkość 100 km/h w trzy sekundy. Prędkość maksymalna zdecydowanie przekracza 300 km/h.
Sąd umorzył postępowanie. "To hiperglikemia"
Po wypadku 25-latek ewakuowany z samochodu trafił do szpitala, ale nic poważnego mu się nie stało. Kiedy doszedł do siebie, postawiono mu zarzut " "zaboru w celu krótkotrwałego użycia".
W trakcie procesu na światło dzienne wyszło kilka innych faktów; Martin G. pracował bez umowy, a - co zaznacza TVN24 - jego obowiązki w firmie nie były jasno sprecyzowane. Co jednak ważniejsze - młody mężczyzna cierpi na cukrzycę. W momencie popełnienia czynu był w stanie hiperglikemii. Opierając się na opinii biegłych medyków, sąd uznał, że oskarżony dopuścił się czynu określonego w akcie oskarżenia w stanie chwilowej niepoczytalności i umorzył postępowanie karne. Ten wyrok nie jest jeszcze prawomocny.