Kulisy tej makabrycznej zbrodni, której według śledczych miał dopuścić się 42-letni Radosław K., relacjonowaliśmy obszernie na naszych łamach. W środę (9 marca) w domu jednorodzinnym w Płocku znaleziono zwłoki trójki dzieci. Jak ujawniła wówczas policja, byli to chłopcy w wieku 8 do 17 lat. Od samego początku głównym podejrzanym o morderstwo był Radosław K., ojciec Oskara i ojczym pozostałych chłopców. 42-latek opiekował się dziećmi feralnego dnia, mamy w domu nie było, przebywała w Warszawie, gdzie zajmowała się 14-letnią Oliwką, ciężko chorą córką, która od kilku miesięcy walczy z białaczką w szpitalu. Pod nieobecność mamy doszło do przerażającej zbrodni. Policjanci ustalili, że mężczyzna zamordował chłopców we śnie. Po okrutnym morderstwie pozostawał nieuchwytny, choć okoliczni mieszkańcy wspominali, że był widziany w mieście. 42-latek miał wygrażać nożem przerażonym płocczanom.
Zobacz: 17-letnia Kasia jest w totalnej rozsypce. Jej ukochany został brutalnie zamordowany razem z braćmi
W środowe popołudnie odnaleziono samochód, którym poruszał się poszukiwany. Pojazd znajdował się w rejonie rzeki Wisły, 42-latka szukało kilkudziesięciu policjantów. Ostatecznie mężczyzna został zatrzymany w zupełnie innym miejscu.
- Po godzinie 16 poszukiwany został zatrzymany - mówi naszemu dziennikarzowi podinspektor Katarzyna Kucharska, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji na Mazowszu. - Poszukiwany szedł ulicami Płocka na osiedlu Podoszyce. Został rozpoznany przez funkcjonariusz po służbie. Ten wezwał patrol. Zatrzymany był całkowicie zaskoczony.
Koszmarna zbrodnia, jakiej dopuścił się mężczyzna, sprawiła, że świat mamy dzieci, Małgorzaty M., w jednej chwili runął jak domek z zapałek. Kobieta jest na silnych lekach. Teraz musi być wsparciem dla ciężko chorej córki Oliwki. Zdruzgotani sąsiedzi rodziny podkreślają, że przerażająca choroba jaką jest białaczka, paradoksalnie uratowała dziewczynce życie.