DRAMAT płocczanina w Azji. Zamknięty w Indonezji zbiera na prawnika. Co się stało?

2019-12-31 18:04

Wielkie kłopoty płockiego fotografa Piotra. Mężczyzna został zatrzymany do kontroli na indonezyjskiej wyspie Borneo, gdzie znaleziono przy nim tabletki antydepresantów i nasiona marihuany. Płocczanin tkwi zamknięty na lotnisku od 16 listopada, padł też ofiarą nieuczciwego prawnika. Jego zrozpaczeni znajomi zorganizowali zbiórkę, która ma pomóc mężczyźnie.

DRAMAT płocczanina w Azji. Zamknięty w Indonezji zbiera na prawnika. Co się stało?

i

Autor: mat. policji/ Materiały prasowe DRAMAT płocczanina w Azji. Zamknięty w Indonezji zbiera na prawnika. Co się stało?

Jak relacjonują znajomi mężczyzny, dramat Piotra rozegrał się na lotnisku w Pontianak w Indonezji (Borneo). W trakcie kontroli oficer znalazł w bagażu mężczyzny pojemnik z lekarstwami, w tym m.in. 9 tabletek leku przeciw depresji oraz fiolkę z 8 nasionami konopi. Rzeczy były pozostałością po podróży w Kambodży.

Mężczyzna został zatrzymany, a po chwili zaczęły się dziać sceny jak z filmów o kłopotach turystów, "wrobionych" przez pomysłowych miejscowych.

- Piotrek został aresztowany i przewieziony na posterunek policji, gdzie w krótkim czasie zjawił się prawnik wraz z tłumaczem (zadzwonił po nich komendant policji). Na dzień dobry prawnik zażyczył sobie 50 milionów rupii, czyli około 13000 zł na jego koszty i łapówki. Tu zaczęły się poważne problemy i dezinformacja. Straszno, że nasiona marihuany są nielegalne w Indonezji i za ich posiadanie grozi kilka lat więzienia - opisują znajomi mężczyzny.

Jak się okazało, lekarstwo, za pomocą którego Piotr walczy z depresją, jest w Indonezji nielegalne. Nasiona były natomiast pozostałością po podróży do Kambodży. Płocczanin palił tam "trawkę", na terenie Indonezji nie posiadał narkotyku, poza śladami w organizmie. Znajomi Piotra podkreślają, że fotograf i podróżnik padł ofiarą oszustwa nieuczciwego prawnika. 

Początkowo indonezyjska policja postawiła Polakowi zarzut posiadania narkotyków. Z racji, że nasiona ważyły jedynie 0,0687 g, jedyną karą jaka mu groziła, był przymusowy odwyk. Co ciekawe po rozmowie prawnika z prokuratorem, kwalifikacja czynu została zmieniona na handel narkotykami. Za to przestępstwo w Indonezji grozi kara minimum 4 lat pozbawienia wolności oraz astronomiczna kara finansowa opiewająca na - bagatela - 8 miliardów rupii, czyli ok. 2,3 mln zł.

Co gorsza, nieuczciwy prawnik miał do dyspozycji kartę debetową Piotra, znał pin. W konsekwencji konto płocczanina zostało wyczyszczone. Piotr nie poddał się, wyprzedał swój sprzęt fotograficzny, udało mu się zatrudnić nowego prawnika, który sprawia wrażenie, że rzeczywiście chce pomóc fotografowi z Płocka. Położenie mężczyzny jest dramatyczne, dlatego jego znajomi zorganizowali zrzutkę, która może pomóc Piotrowi wykaraskać się z kłopotów.

Mężczyźnie nie pomaga stary azjatycki "obyczaj", jakim jest łapownictwo, stosowane zwłaszcza wobec europejskich turystów.

 

- Jeśli trafi do więzienia możemy stracić z nim kontakt i nie będziemy w stanie mu pomóc. Indonezyjskie więzienia zaliczane są do najbardziej niehumanitarnych. Nastawiona na łatwy zarobek machina administracyjno-sądownicza w Indonezji wydaje się być bezduszna. Z całą pewnością jest bardzo „kosztowna” (łapówki) - zaznaczają przyjaciele fotografa z Płocka.

W sprawę Piotra zaangażował się polski konsul. Pomóc zatrzymanemu w dalekiej Azji mężczyźnie możesz i ty! Strona zbiórki dla Piotra znajduje się pod tym adresem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki