Prokuratura Rejonowa w Gostyninie bada, czy policjant tamtejszej komendy zastawił na swojej posesji wnyki, w które złapał się lis. Do zdarzenia doszło na początku grudnia, a zwierzę straciło dwie łapy i zginęło w męczarniach. W sprawie zostali przesłuchani świadkowie i sam policjant, który nie przyznaje się do winy, twierdząc, że to nie on zastawił sidła. Mężczyzna argumentuje to m.in. tym, że na posesji pod Gostyninem trzyma kilka psów, więc mógłby skrzywdzić w ten sposób swoje zwierzęta. Poza tym teren ten, choć ogrodzony, jest dosyć duży, a wnyki znaleziono ok. 200 metrów od domu policjanta.
Czytaj też: Gostynin. Seksskandal w policji. Prokuratura przedstawia wnioski!
Czytaj też: Baboszewo. Zatłukł łopatą cztery szczeniaki! Najpierw skomlenie, później tępe odgłosy uderzenia
Zawiadomienie do prokuratury w Gostyninie ws. policjanta, przez którego rzekomo zginął lis, złożyła jedna z organizacji pozarządowych zajmująca się ochroną praw zwierząt. Śledczy, chcąc uniknąć podejrzeń o brak obiektywizmu, złożyli wniosek do Prokuratury Okręgowej w Płocku, by wyznaczyła ona inną jednostkę do kontynuowania postępowania. Ta jednak odmówiła i sprawa wróciła do Gostynina w minionym tygodniu. Zakładanie wnyk to złamanie art. 53 Prawa łowieckiego, za co grozi do 5 lat więzienia.
Czytaj też: Studzieniec. Trzy osoby nie żyją, trzy ciężko ranne. Mieszkańcy Sierpca modlą się za rodzeństwo [NOWE FAKTY]
Czytaj też: Płock. "Pod moim autem ktoś podłożył bombę". Dramatyczne zgłoszenie mieszkańca ul. Kościuszki!