Pułtusk: Wszedł do Narwi, żeby ratować psa, i ZNIKNĄŁ. Nie odnalazł się do tej pory
Trwają poszukiwania Jana Lityńskiego, który wszedł do Narwi na wysokości ul. Warszawskiej w Pułtusku, żeby ratować psa, pod którym załamał się lód. Już w niedzielę pojawiła się informacja o śmierci 75-latka, którą podali m.in. Antoni Macierewicz i Lena Kolarska-Bobińska, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Zgon Jana Lityńskiego potwierdza również rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka.
- W Pułtusku na wysokości ul. Wyszkowskiej, spacerując wałem przeciwpowodziowym, wszedł do rzeki Narew, chcąc wyciągnąć z niej psa, pod którym załamał się lód. Według relacji żony, która była świadkiem zdarzenia, mężczyzna utonął - mówi.
W poszukiwaniach Jana Lityńskiego biorą udział m.in. policjanci z Płocka. Ciarka dodaje, że w Komendzie Powiatowej Policji w Pułtusku ogłoszono alarm dla całego stanu osobowego.
- Do Pułtuska skierowano 21 funkcjonariuszy Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji w Płocku. Poszukiwania prowadzą także funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej z łodzią i dwoma saniami lodowymi. Na miejscu pracują trzy grupy nurków i ochotnicza straż pożarna z dronem - kończy.
Czytaj też: Płock. Wisła WYLEJE?! Woda powyżej stanów alarmowych. Lodołamacze w akcji [ZDJĘCIA, AKTUALIZACJA]
Czytaj też: Płock. Przepłynęły na krze całe miasto! Służby nie były w stanie pomóc [WIDEO]
Czytaj też: Lubowidz. 41-latek ZGINĄŁ od strzału z broni myśliwskiej! Znaleźli go rodzice