Kalinowo. Mięso z chorych krów na polskich stołach. Żywe zwierzęta ciągnięte po ziemi. Czy to koniec procederu?

i

Autor: InsaPictures/cc0/Pixabay.com Prokuratura w Ostrołęce zakończyła śledztwo ws. ubojni bydła w Kalinowie, która miała sprzedawać mięso z chorych krów do polskich sklepów, zabijając zwierzęta w męczarniach

Kalinowo. Mięso z chorych krów na polskich stołach. Żywe zwierzęta ciągnięte po ziemi. Czy to koniec procederu?

2021-01-13 8:39

Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce zakończyła śledztwo ws. ubojni w Kalinowie, która miała sprzedawać mięso z chorych krów i zabijać przeżywające katusze zwierzęta. Jeszcze żywe były one ciągnięte po ziemi przez wyciągarkę, której powrozy przywiązywano do rogów albo nawet pysków bydła. Śledczy oskarżyli w tej sprawie m.in. właściciela ubojni w Kalinowie, ale też lekarzy weterynarii.

Kalinowo. Mięso z chorych krów na polskich stołach. Żywe zwierzęta ciągnięte po ziemi. Czy to koniec procederu?

Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce skierowała do sądu akt oskarżenia ws. ubojni w Kalinowie, która miała sprzedawać mięso z chorych krów do polskich sklepów i zabijać bydło w strasznych warunkach. Zwierzęta, które z powodu złego samopoczucia nie mogły się już poruszać, ciągnięto po ziemi siłą za pomocą wyciągarki, której powrozy przyczepiano do rogów, a nawet pysków.

Czytaj też: Ostrołęka. Dzieci robiły sobie selfie z martwym psem! "Jedno z nich grzebało w jego narządach"

Kulisy działania ubojni w Kalinowie przedstawił reportaż programu "Superwizjer" emitowanego na antenie TVN. Dowiadujemy się z niego, że podobnych zakładów w całej Polsce może być więcej. Okazuje się, że właścicielom chorych krów nie opłaca się ich utylizować, bo mogą na nich jeszcze zarobić.

- Z utylizacją jest tak, że niby jest jakaś rekompensata od gminy - dwieście, trzysta złotych. Ale jest jeszcze coś takiego, że krowa żyje, tak? To ani jej udusić, ani jej młotkiem, trzeba weterynarza zamówić, zastrzyk pięćset złotych. Kto będzie ładował pięćset złotych w złom, jak można go sprzedać za tysiąc handlarzowi. Taki chłop dzwoni, gdzie najwięcej dadzą za taki złom, żeby się pozbyć. Przyjeżdża handlarz, otwiera klapę, wyciąga na samochód (...) - mówi "Superwizjerowi" anonimowy informator.

Czytaj też: Płock. Śmierć 23-letniego Jakuba i 31-letniego Tadeusza. Prokuratura ujawnia nowe fakty!

Jak informuje "Superwizjer", chore krowy trafiają do ubojni w całej Polsce, m.in. do Kalinowa w powiecie ostrowskim w województwie mazowieckim. To tzw. leżaki, czyli bydło, które z powodu złego stanu zdrowia nie jest już nawet w stanie chodzić. Zwierzęta były przywożone nocą, a zajmowały się nimi tylko wtajemniczone osoby, by nie wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń. Chore krowy były ciągnięte po ziemi przez wyciągarkę.

- Przyznam szczerze, że jestem poruszony i nawet wstrząśnięty, bo nie wyobrażałem sobie i nie wyobrażam sobie, że w polskiej rzeźni taka sytuacja może mieć miejsce. Pierwszy moment jest już karygodny, to wywlekanie zwierząt z pojazdu. Niedozwolone jest ciągnięcie zwierząt z pojazdu w jakikolwiek sposób, czy to używając podnośników, czy ciągnąc za kończyny, za rogi. To jest niedozwolone prawem - mówi "Superwizjerowi" prof. Roman Kołacz, wieloletni rektor Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Czytaj też: Bielsk. Ekspedientka uderzyła głową o chodnik! Zrobił jej TO za dwie butelki alkoholu

W działania ukrócające proceder sprzedawania mięsa z chorych krów do polskich sklepów włączyła się Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce, która postawiła w tej sprawie zarzuty 9 osobom, m.in. właścicielowi ubojni w Kalinowie, osobom zabijającym bydło, dostawcom i lekarzom weterynarii.

- W toku śledztwa przedstawiono im zarzuty znęcania nad zwierzętami połączonego ze szczególnym okrucieństwem, oszustwa połączonego z naruszeniem ustawy o ochronie zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych oraz niedopełnienia obowiązków i poświadczenie nieprawdy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej - informuje Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce.

Czytaj też: Sochaczew. BRUTALNY napad na taksówkarza! 67-latek bity i duszony. Uratowali go mieszkańcy

Jak dodaje, "w trakcie prowadzonego śledztwa trzech z oskarżonych przyznało lub częściowo przyznało się do popełnienia zarzucanych im czynów, pozostali, tj. 6 oskarżonych, nie przyznało się do stawianych im zarzutów". Wszystkim grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Czytaj też: Płock. Wypadek i kilkutygodniowa śpiączka. 22 listopada świat rodziny Oli się zatrzymał

Ostrołęka. 28-latka w ciąży przeszła operację serca. Lekarze WUM zrobili to po raz pierwszy! [ZDJĘCIA]

Ksiądz dyktuje sobie stawki za kolędę

Wybierz najpiękniej rozświetlone miasto w Polsce! Do wygrania sprzęt o wartości 200 tys. złotych. Kliknij tutaj!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki