Jak informuje Portal Płock, na terenie działania Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Płocku miał już miejsce jeden przypadek, gdy jeden z zakażonych koronawirusem pacjentów spędził w karetce trzy godziny, bo nie było dla niego miejsca w żadnym szpitalu. Dyrektor placówki Lucyna Kęsicka mówi, że takie sytuacje mogą się zdarzać coraz częściej.
- Borykamy się jednak z wieloma problemami. Największy z nich to problem zamkniętych oddziałów szpitalnych. Dochodzi do tego, że karetka z pacjentem musi jeździć przez wiele kilometrów w poszukiwaniu wolnego łóżka - mówi Portalowi Płock.
Jak dodaje, w czasie epidemii koronawirusa w Polsce, ratownicy z Płocka pracują na okrągło, często bez przerwy przez kilkanaście godzin.