35-latek wyszedł z domu, bo "szukał skarbów na placu zabaw". Mimo nowych obostrzeń dotyczących walki z epidemią koronawirusa mężczyzna jak gdyby nigdy nic wyszedł na dwór, zabierając ze sobą wykrywacz metalu. Do zdarzenia doszło na Podolszycach Południe w Płocku.
To jednak nic w porównaniu z 30-latkiem, który opuścił dom mimo kwarantanny domowej. Jak informuje rzecznik Straży Miejskiej w Płocku Jolanta Głowacka, w czwartek ok. godz. 12.30 patrol zauważył go, ubranego w strój sportowy, w pobliżu schodów przy ul. K. Wielkiego prowadzących nad Wisłę.
Czy lato wypłoszy koronawirusa?
Spytany o powód i cel wyjścia odpowiedział, że idzie pospacerować, bo jest ładna pogoda. Poinformowany o obostrzeniach stwierdził, że w takim razie idzie „nad Wisłę zrobić sobie zakupy spożywcze”. Funkcjonariusze poprosili go o dowód tożsamości, ale 30-latek odparł, by dać mu spokój, bo jest na kwarantannie i chce sobie pospacerować, a strażnicy się go czepiają. Mundurowi potwierdzili tę informację, dlatego na miejscu pojawił się patrol policji.
Polecany artykuł: