Spór o to, co dolega Janinie, trwa między biegłymi sądowymi a lekarzami zatrudnionymi w ośrodku w Gostyninie. Ci pierwsi przekonują, że kobieta cierpi na zaburzenia osobowości, dlatego musi w nim pozostać, natomiast zdaniem drugich 26-latka powinna trafić do zakładu psychiatrycznego. Tę sprawę ma ostatecznie rozstrzygnąć Sąd Okręgowy w Płocku, bo od jego decyzji zależy, jak będzie wyglądało życie Janiny przez kolejne lata. W ośrodku "dla bestii" jest jedyną kobietą i przebywa na co dzień z przestępcami seksualnymi, z których część masturbuje się na jej widok.
Polecany artykuł:
Jak informuje Portal Płock, na wtorkowej rozprawie pojawili się: Janina i jej pełnomocniczka, prokurator i przedstawicielka Biura Rzecznika Praw Pacjenta.
- Nie popełniłam żadnego przestępstwa na tle seksualnym albo dotyczącego pedofilii. Zdiagnozowano u mnie chorobę, z którą jest mi bardzo ciężko walczyć. Moim marzeniem jest opuszczenie ośrodka, podjęcie leczenia, przystosowanie się do normalnego funkcjonowania. Posiadanie własnego ogródka, psa. Przede wszystkim marzę o normalności. Posiadam wykształcenie zawodowe krawieckie, mam rentę po rodzicach - powiedziała kobieta.
Jak informuje Portal Płock, Janina nadal ma napady autoagresji. Ostatni zdarzył się miesiąc temu.
- Weszli do pokoju. Zauważyli, że jestem niespokojna. Próbowali podać mi leki uspokajające, a ja nie chciałam. Głosy stwierdzały, abym ich nie brała, bo jestem zdrowa. Zaatakowałam jednego z pracowników ośrodka. Głosy, które słyszę, są w stanie mną kierować, ale jestem tak wytrenowana, że idę po leki. Była taka sytuacja, kiedy kazały powstrzymać się od jedzenia. Mówiły, że zostało zatrute.
Obecny na sali prokurator zaproponował, by biegli przygotowali zaktualizowaną opinię na temat Janiny. Choć pełnomocniczka kobiety wniosła o ustalenie nowego składu lekarzy, sąd postanowił, że zajmie się tym dotychczasowa powoływana grupa specjalistów.
Polecany artykuł: