Początek pojedynku w Karczewie był w wykonaniu Jutrzenki Płock nie najlepszy. Płocczanki myliły się w prostych sytuacjach i pozwoliły gospodyniom złapać wiatr w żagle. To spowodowało, że gra miała wyrównany przebieg, i to ze wskazaniem na MKS, który jeszcze w 26. minucie prowadził 14:12. Wtedy jednak nastąpił kontratak płocczanek, który do przerwy wysforowały się na 17:14, w czym duża zasługa Emilii Bałdygi.
Na początku II połowy Jutrzenka wcale nie miała zamiaru zwalniać tempa i powiększyła prowadzenia do 5 goli (19:14). Gdy wydawało się, że podopieczne Marcina Krysiaka będą kontrolować rezultat do samego końca, w ich grze nastąpił duży przestój. Niewykorzystane karne - w całym meczu aż 4 - sprawiły, że przewaga nad MKS-em zaczęła topnieć. Na 6 minut przed końcem Jutrzenka prowadziła już tylko jedną bramką, ale szczęśliwie dowiozła zwycięstwo do końca.
- Mogliśmy wygrać z większym spokojem, ale w drugiej połowie wróciły nasze demony z poprzedniego sezonu - mówi trener Jutrzenki Płock Marcin Krysiak. - Mam tu na myśli oczywiście niewykorzystane karne. Na szczęście zagraliśmy najlepiej, gdy było to najbardziej potrzebne, czyli w końcówkach obu połówek, i możemy się cieszyć z kompletu punktów.
MKS Karczew-Jutrzenka Płock 25:27 (14:17)
Jutrzenka: Ostrowska, Chodań - Bezjak, Mękarska, Jałoszewska 7, Dąbrowska 5, Stasiak 1, Wojciechowska 2, Rędzińska 2, Maruszewska, Zielińska, Szczechowicz 2, Muras, Warda 2, Bałdyga 6.
Po 9 kolejkach Jutrzenka Płock zajmuje 3. miejsce w tabeli z dorobkiem 7 zwycięstw i i jednej porażki. Następne spotkanie płocczanki rozegrają już w środę 20 listopada, gdy zmierzą się na wyjeździe o godz. 19.30 z MMTS-em Kwidzyn. To będzie mecz 7., zaległej serii spotkań.