Strajk włoski oznacza, że wszyscy nauczyciele z Płocka będą wykonywać swoje obowiązki w ramach 40-godzinnego tygodnia pracy, ignorując wszelkie pozostałe zajęcia, które często wykonywali w domu bądź poza budynkiem szkoły.
- Naszym celem jest pokazanie, że tymi aktywnościami zajmujemy się zwyczajowo, bo wcale nie musimy tego robić - mówi prezes ZNP w Płocku Stanisław Nisztor. - Nie chcemy dezorganizować zajęć uczniów, bo przecież lekcje odbywają się normalnie, ale pragniemy zwrócić uwagę, że nauczyciele często zajmują się różnymi rzeczami z dobrej woli, bo albo nie dostają za to wynagrodzenia, albo jest ono niewspółmierne do poniesionego wysiłku. Mam nadzieję, że problem ten dostrzegą także dyrektorzy placówek, które nas zatrudniają, bo chcemy rozmawiać o tym, jak to zmienić - taka sytuacja nie może się dalej utrzymywać.
Nieodłącznym elementem protestów pedagogów są także, ich zdaniem, niskie zarobki.
- Musimy o tym rozmawiać z rządzącymi. - Teraz chodzi w szczególności o tych, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki, w tym zawodzie, czyli stażystów. Po podwyżce płacy minimalnej ich wynagrodzenie będzie przecież mniejsze od 2 600 zł brutto, więc w tym punkcie oczekujemy zmiany.
Zgodnie z decyzją Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego strajk włoski potrwa do odwołania.