Napad na konwojenta w Płocku. Jednym ze sprawców majętny biznesmen?
Czy za napad na konwojenta w Płocku odpowiadają tamtejszy biznesmen i jego kolega, alkoholik? Jak informuje program "Interwencja" emitowany na antenie Polsatu, podejrzani o kradzież blisko 3 mln zł to 47-letni Andrzej J. i 63-letni Wojciech W. Do brawurowego napadu, połączonego z pościgiem policyjnym, doszło 20 grudnia ub.r. Sprawcy wjechali na teren jednej z największych na Mazowszu sortowni paczek, znajdującej się przy ul. Kutnowskiej, mając na sobie uniformy, jakich używała firma kurierska. Po ataku na konwojenta, którego mieli potraktować m.in. paralizatorem, rzucili racę, żeby w oparach dymu uciec z miejsca przestępstwa. Po drodze porzucili swój samochód, który spalili, i przesiedli się do innego auta, umykając policji. Po 3 miesiącach śledztwa organy ścigania trafiły na ślad domniemanych sprawców, a prokuratura w Płocku postawiła zarzuty Andrzejowi J. i jego koledze, którego zna od ponad 20 lat. Pierwszy z mężczyzn, majętny biznesmen handlujący olejami, twierdzi kategorycznie, że nie brał udziału w napadzie na konwojenta.
- Nie ma mnie na kamerach nigdzie, nie ma żadnych śladów, nikt mnie nigdzie nie widział. To jest stek bzdur. Nie wiem, co zrobię, może się powieszę? - mówi "Interwencji" 47-latek.
Podejrzany o napad na konwojenta w Płocku wyjaśnia: "Byłem wtedy w Hiszpanii"
Jak informuje "Interwencja", podejrzany mówi, że w dniach 18-21 grudnia ub.r. przebywał w Hiszpanii, gdzie m.in. prowadzi swoje interesy. Miał tam być razem z żoną i wspólnikiem z firmy, który to potwierdza. Na jego niekorzyść świadczy natomiast fakt, że to na należącej do Andrzeja J. działce ujawniono ok. 430 tys. zł, które miały pochodzić z napadu. Obok leżały też banderole, którymi miały być owinięte w czasie kradzieży pieniądze. Mężczyzna ma jednak wytłumaczenie i na to. Tak dużą kwotę dała mu jego matka, by zainwestował ją w Hiszpanii - zdaniem kobiety było to nawet trochę więcej, bo 467 tys. zł. Co robiły ukryte na obrzeżach Płocka, a nie np. w banku?
- Bo my się bardzo kłóciliśmy i mąż zabierał swoje rzeczy przede mną - mówi "Interwencji" żona Andrzeja J.
Alkoholik brał udział w napadzie na konwojenta w Płocku?
Jak informuje "Interwencja", w napadzie na konwojenta w Płocku miał mu pomagać Wojciech W., przedstawiany jako alkoholik. Według ustaleń prokuratury to on miał kupić, i to kilka miesięcy wcześniej, samochód wykorzystany w przestępstwie. W przeciwieństwie do swojego domniemanego wspólnika, który pozostaje w areszcie od kilku miesięcy, 63-latek jest na wolności, bo zastosowano wobec niego łagodniejsze środki zapobiegawcze.
- Nie ma go. Jak się nie mylę, to może być na leczeniu antyalkoholowym, na tych spotkaniach AA. Wie pan co… ja nie będę się wypowiadać na ten temat, bo powiem panu, że gdyby mnie taka osoba napadła, to bym chyba ze śmiechu się zsikała - mówi "Interwencji" była żona drugiego z podejrzanych.