Pierwszy pies husky, a tak naprawdę mieszaniec, sprawił, że zaczęli przeglądać informacje na temat tej rasy. To zwierzęta, która potrzebują bardzo dużo biegania i świetnie sprawdzają się w roli ciągnących wózek bądź sanie. Przez pierwsze 4 lata od pozyskania pierwszego psa trenowali tylko z nim, a w 2010 r. wystartowali w zawodach na Młocinach w Warszawie. Jeden husky to za mało, by pociągnąć wózek, dlatego Ners jechał na rolkach, a pies go ciągnął.
W tym samym roku Nersowie dokupili kolejnego husky'ego, tym razem z hodowli, i przede wszystkim postarali się o pierwszy 3-kołowy wózek. Dwa lata później do psiego składu dołączyła 3-letnia suka, która miała już doświadczeniu w ciągnięciu wózka, a po kolejnych dwóch latach stado powiększyło się o kolejne dwie sztuki.
- Husky, które dużo biegają, różnią się trochę od pozostałych psów tej rasy - tłumaczy Ners. - Przede wszystkim mają krótszą sierść i dłuższe nogi i wyglądają tak jakoś kundelkowato (śmiech). Do tego są bardziej posłuszne i nie znają zmęczenia, bo biegną do odwołania.
Na przestrzeni lat nowe psy zastępowały te starsze, a Nersowie wprowadzali w swoim zaprzęgu coraz większą specjalizację. Powiększyła się ich kolekcja wózków, psy ciągnęły też hulajnogę, ale musiały przede wszystkim zacząć reagować na komendy.
- Oczywiście nie zaczęliśmy ich uczyć biegania w zaprzęgu ot, tak - kontynuuje Ners. - Od samego początku bardzo dużo czytaliśmy na ten temat i szybko nawiązaliśmy kontakty z innymi osobami, które mają husky, ucząc się od nich.
Każdy zaprzęg ma swojego lidera. Psa, który jest najbardziej posłuszny opiekunowi. Gdy pojawi się komenda "stop", "prawa", lewa" itp., on reaguje jako pierwszy, dając znak pozostałym.
Psy trenują 4 razy w tygodniu. Przed zawodami trasa biegu dobierana jest tak, by możliwie najlepiej oddawał tę, na której będą się ścigać. Nersom wychodzi to już całkiem dobrze, bo w tym roku wywalczyli 3. z rzędu tytuł wicemistrzów Polski. Ich zaprzęg startuje w sprintach (ok. 6 kilometrów), ale w naszym kraju można się także ścigać na średnich i długich dystansach. Zawody odbywają się tylko jesienią, bo od wielu lat na organizację wyścigów na śniegu nie pozwalają zbyt łagodne zimy. Ostatniej Nersowie trenowali na białym puchu tylko raz.
Psom nie robi to jednak większej różnicy, podobnie jak fakt, czy biegną na treningu, czy w jakichś mistrzostwach. Nie mogą natomiast startować w zbyt wysokich temperaturach, bo mogłyby się przegrzać. Kiedy już zaczynają pędzić, to robią to mechanicznie, nie zważając na zmęczenie, więc trzeba uważać, by same nie wyrządziły sobie krzywdy swoim zapałem.
Zaprzęg Nersów tworzy obecnie 6 psów: Aplauz, Hana, Dandy, Speedy, Dino i Lego. Dwa pierwsze są już dosyć wiekowe, więc trzeba je oszczędzać, a do tego nie zawsze są w stanie dotrzymać kroku młodszym huskym.
- Dlatego startujemy na wózku z 4 psami, którego liderem jest Dandy - mówi Ners. - Obok niego biegnie suczka Speedy, która ma tego samego ojca. Jest trochę zwariowana i bardzo lubi się bawić, ale bardzo dobrze "nakręca" do pracy pozostałe zwierzęta. Z tyłu, przy samym wózku, biegną najsilniejsze psy, które nie zawsze słuchają się poleceń. Dlatego warto mieć je jak najbliżej siebie, bo często biegną "na ślepo". W tej prze biegną Dino i Lego. Ten drugi ma takie psie ADHD, bo on biega praktycznie cały czas, a i tak jest niewyżyty.
Najbliższe zawody, w których wystartują Nersowie, odbędą się w marcu przyszłego roku. Impreza ma rangę Pucharu Polski.