Co więcej, to właśnie Bartosz Kwolek był liderem zespołu prowadzonego przez Andreę Anastasiego. Młody przyjmujący wyróżniał się praktycznie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, na ogół biorąc na siebie rolę lidera warszawskiego klubu.
- To nie było nasze maksimum, ale sezon uważam za udany - mówi pochodzący z Płocka siatkarz. - Choć występuje w Warszawie od kilku lat, to muszę przyznać, że czułem się trochę, jakbym występował w nowym klubie, bo w poprzednim roku w Vervie zaszło bardzo dużo zmian. Nie ma co ukrywać, że jeszcze jesienią ub.r. nie było nawet wiadomo, czy wystartujemy w rozgrywkach, bo borykaliśmy się z poważnymi kłopotami finansowymi, ale wszystko skończyło się dobrze. Co do Ligi Mistrzów to drużyna występowała w niej po raz pierwszy i był to dla trochę taki poligo doświadczalny, zwłaszcza że celowaliśmy przede wszystkim w sukces w PlusLidze i Pucharze Polski.
Kwolek chwali sobie ponadto współpracę z włoskim szkoleniowcem, który jest uważany za jednego z najlepszych fachowców nie tylko w PlusLidze, ale i na świecie. Jeszcze przed sezonem Anastasi podkreślał, że mocno liczy na płocczanina i jak pokazało życie, nie zawiódł się.
- Ja i Andrea jesteśmy charakternymi gośćmi, więc kilka razy zdarzyło nam się porozmawiać "po męsku". Oczywiście to nie były żadne kłótnie, a raczej wymiana zdań, natomiast ogólnie ta współpraca układała się bardzo dobrze, więc chciałbym, żeby tak było dalej. Anastasi to jeden z najlepszych szkoleniowców, jakich znam. Cechuje go charyzma, wysoka inteligencja i taka boiskowa mądrość. Podoba mi się u niego, że potrafi rozgraniczyć bycie trenerem od bycia, tylko i aż, człowiekiem. Rozumie, że każdemu zdarza się kryzys, że nie zawsze jesteśmy w stanie być w naszej najwyższej formie, bo to po prostu niemożliwe. Potrafi wyczuć, kiedy jesteśmy w pełni skoncentrowani na siatkówce, a gdy mamy już jej przesyt, i wtedy reaguje - wyjaśnia 23-latek.
Z powodu koronawirusa nie wiadomo do końca, jak będzie wyglądał sezon kadrowy. Kwolek jest etatowym reprezentantem Polski i ma w dorobku m.in. złoty medal mistrzostw świata z 2018 r.
- Rozmawiałem już z trenerem Vitalem Heynenem i wiem, że zamierza mnie powołać na zgrupowanie. Zaczynamy na początku czerwca, bo wtedy w całym kraju mają być już otwarte Centralne Ośrodki Sportu, i najprawdopodobniej spotkamy się w Spale. Wtedy grupa powołanych zostanie zawężona już chyba tylko do 18 osób i wiem, że w niej będę. Z powodu odwołania igrzysk olimpijskich imprezą docelową jest Liga Narodów, natomiast do tego czasu rozegramy jeszcze kilka spotkań towarzyskich. To tak naprawdę już preludium do Tokio 2021, bo każdy z będzie chciał się pokazać trenerowi z dobrej strony. Ja też zamierzam być w tym okresie w jak najwyższej formie, bo nie chciałbym przegapić choćby najmniejszej szansy na udowodnienie, że reprezentacja może mieć ze mnie pożytek.
Równolegle trwają już przygotowania do nowego sezonu klubowego. Na razie pole do popisu mają włodarze Vervy, którzy nie skompletowali jeszcze całego składu, choć już teraz wiadomo, że pozostaną w nim m.in. Piotr Nowakowski, Damian Wojtaszek i właśnie Kwolek.
- Na razie jest dużo niewiadomych i tak naprawdę trwają prace nad zamknięciem budżetu. Ja osobiście cieszę się, że zostaje z nami Igor Grobelny, bo bardzo dobrze mi się z nim grało, więc jeśli będziemy razem występować w "6", to na pewno nie stracimy na jakości. Wiem, że są przygotowane różne warianty i scenariusze dotyczące ruchów transferowych, więc sam jestem ciekaw, jak to się zakończy, bo dopiero wtedy porozmawiamy sobie o celach na najbliższe rozgrywki. Ufam Andrei w 100 procentach, a że jest on człowiekiem bezpośrednim, to na pewno porozmawiamy sobie wspólnie razem o tym, co może się wydarzyć w przyszłości.