Ponad 3 miesiące w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku Halina Piecka spędziła na OIOM-ie i oddziale intensywnej opieki kardiologicznej. Jak informuje jej córka, lekarze nie dawali kobiecie szans na powrót do zdrowia, twierdząc, że nie będzie słyszała, nie da żadnego znaku, nie będzie z nią żadnego kontaktu logicznego. Z uwagi na obostrzenia koronawirusowe jej córka mogła ją odwiedzić tylko trzy razy, ale właśnie przy okazji ostatniej wizyty, wbrew prognozom medyków, doszło do przełomu.
- Ostatnim razem mama pokazała, że słyszy. Udowodniła to swoją reakcją na pewne słowa, które do niej mówiłam. Płakała, tak normalnie, jak wzruszony człowiek, którego dopada bezsilność. Mama również odwróciła głowę w moją stronę, gdy przechodziłam z jednej na drugą stronę łóżka - mówi kobieta na Zrzutka.pl.
Po ponad 3 miesiącach spędzonych w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku Halina Piecka opuściła placówkę i trafiła do ośrodka, gdzie jest poddawana żmudnej rehabilitacji.
- Tyle, ile wykonałam telefonów, rozmawiałam czy kłóciłam się z lekarzami, wiem tylko ja. Walczyłam o to, żeby mama nie trafiła do ZOL-u czy hospicjum, bo takie plany mieli lekarze... - mówi córka kobiety.
Rehabilitacja Haliny Pieckiej, której lekarze nie dawali szans na powrót do zdrowia, sporo jednak kosztuje, dlatego jej córka zbiera pieniądze na roczny pobyt swojej mamy w ośrodku. Można jej pomóc, klikając TUTAJ.
Płock. Niepełnosprawna i ZAKAŻONA staruszka zostawiona bez pomocy! "Jak oddycha, to żyje"