Jak informuje Gazeta Wyborcza Płock, córka właścicielki domu przy ul. Królewieckiej w Płocku, która chciała go wyremontować, zgłosiła się najpierw do urzędu miasta. Kobieta złożyła wniosek o przesunięcie parkomatu, by sąsiadował ze ścianą budynku w odległości większej niż 18 cm, ale dostała odpowiedź odmowną.
- Ja się nawet pytałam miejskiego konserwatora zabytków (...) Ale usłyszałam, że nasz dom nie stoi w strefie konserwatorskiej, a przy Królewieckiej 21, dlatego nakazano odsunięcie parkomatu od budynku, bo to kamienica secesyjna - mówi Gazecie Wyborczej Płock.
To nie wszystko.
Polecany artykuł:
Jak informuje Gazeta Wyborcza Płock, kobiety nie miały zamiaru się poddać, więc po wielu telefonach i pismach informujących o problemie dostały kolejną odpowiedź, tym razem od wiceprezydenta Płocka Piotra Dyśkiewicza. Właścicielka kamienicy przy Królewieckiej dostałą zgodę na zdemontowanie parkomatu, ale na 3 dni robocze i dwa weekendowe, a do tego musiałaby za to zapłacić 1230 zł i 110 zł za każdy dzień zwłoki.
- To my w okresie pandemii odstąpiłyśmy od pobierania czynszów od fryzjerki i firmy zapewniającej oprawę wesel, wynajmujących od nas lokale (...) a nasze miasto tak lekko wyciąga od nas pieniądze za swój ewidentny błąd? - komentuje w rozmowie z Gazetą Wyborczą Płock córka kobiety.
Jak informuje Gazeta Wyborcza Płock, sprawa kobiety, która nie mogła wyremontować domu z powodu 18 cm, znalazła swoje rozwiązanie dopiero w tym tygodniu. Okazało się, że parkomat może zostać przesunięty nieodpłatnie, i to na cały czas trwania remontu, czym zajmie się Komunikacja Miejska w Płocku. Spółka będzie dyskutować nad tym, by urządzenie na stałe znalazło się dalej od ściany budynku.