Choć o autyźmie wiemy coraz więcej, to nie brakuje ludzi, którzy nie wykazują zrozumienia dla tego zaburzenia. Zdaniem prezes Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Autyzmem „Odzyskać Więzi” z Płocka Renaty Szpilkowskiej-Lorenc jest tego jedna główna przyczyna.
- Autyzm nie jest widoczny na pierwszy rzut oka, tak jak np. zespół Downa - wyjaśnia. - W związku z tym, że przynosi objawy, powiedziałabym niepożądane, inni ludzie uważają, że za zachowujące się w ten sposób dzieci odpowiadają rodzice. "Ja bym temu dziecku w tyłek wlał", "pani zapanuje nad tych bachorem" - to są m.in. słowa, które słyszymy na co dzień, nie wspominając o spojrzeniach i takich syknięciach.
Żeby dać odpór tych zachowaniom, Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Autyzmem „Odzyskać Więzi” pozyskało z samorządu województwa mazowieckiego pieniądze na rozpoczęcie kampanii społecznej "Umiesz odróżnić".
- To, że nie widać zaburzenia, nie znaczy, że go nie ma - kontynnuje Szpilkowska-Lorenc. - W takich sytuacjach trzeba wykazać więcej zrozumienia i empatii, a przede wszystkim nie pozostawiać obojętnym. Tak jak wszystko, autyzm trzeba najpierw poznać i nie oceniać tego, co się widzi, po pozorach. Pod opieką stowarzyszenia znajduje sie np. 2-letni chłopczyk, który ma tendencje do uciekania. Biegnie wtedy przed siebie i na nic nie zważa. Trzeba go wtedy złapać za nadgarstiki - i nawet jeśli się przewróci - zaczekać, aż się uspokoi. Jeśli coś takiego widzimy, zastanówmy się, zanim kogolwiek osądzimy.
Przed siedzibą stowarzyszenia doszło niedawno do podobnej sytuacji, ale niestety nie wszyscy ludzie biorą sobie do serca apele jego pracowników. Starsza pani zauważyła, jak mama przytrzymuje dziecko, by nie zrobiło sobie krzywdy. Zamiast zaczekać na rózwój wypadków, wezwałą policję, nie szczedząc przy tym Bogu ducha winnej kobiecie gorzkich słów. Zalana łzami mama musiała słuchać obelg pod swoim adresem, a przecież nie robiła nic innego, jak pomagała swojemu dziecku.
- Dlatego jeszcze raz apelujemy: nie wyciągajmy pochopnych wniosków. Autyzm jest wśród nas, czy tego chcemy, czy nie, dlatego zadajmy sobie troche trudu, by poznać to zaburzenie i oswoić się z jego obecnością - kończy Szpilkowska-Lorenc.