Jak informuje Gazeta Wyborcza Płock, siedmioro dzieci w Płocku zostało w tym roku zabranych swoim rodzinom. W porównaniu z 2019 r. liczba najmłodszych mieszkańców miasta objętych niebieską kartą wzrosła o 1/3 - z 31 do 41. Iwona Szkopek z miejskiego zespołu interdyscyplinarnego ds. przeciwdziałania przemocy domowej obawia się, że może ona jeszcze wzrosnąć po okresie świąt, jako że na stole pojawia się wtedy alkohol i dochodzi do awantur.
QUIZ: Madonna, Tina Turner, Adele... Kto jest królową popu? [QUIZ]
Jak informuje Gazeta Wyborcza Płock, od 2010 do 2019 r., za sprawą nowelizacji Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, w Płocku tylko raz zdarzyło się przypadek zabrania dziecka/dzieci rodzinie bez zlecenia sądu, po tym jak stwierdzono że jego zdrowie i życie mogą być zagrożone. W tym roku były już trzy, bo najpierw z rodzinnego domu zabrano dwoje dzieci w wieku przedszkolnym. Ich matka z konkubentem byli pijani, a maluchy chodziły głodne. Drugi przypadek dotyczy kilkumiesięcznego niemowlaka, którego rodzicielka znajdowała się pod wpływem alkoholu i narkotyków. Trzecia sytuacja to historia kobiety, która przyjechała do Płocka ze Śląska z czworgiem dzieci.
- (...) Matka zamieszkała u swojego wuja, zaczęła pić, on ją nawet wyrzucił z domu, ale wkrótce znów przyjął. We wrześniu powinna wrócić do siebie, na Śląsk, starsze dzieci miały przecież zacząć naukę w szkole. Ale została. Mieliśmy już sygnały, że coś jest nie tak, więc poszliśmy wszystko sprawdzić. Kobieta – pijana, wujek – pijany, a dzieci od paru dni bez jedzenia, brudne, zaniedbane. Sąsiedzi mówili, że ci dorośli krzyczeli na nie, szarpali… Cała czwórka została od razu zabrana - mówi Gazecie Wyborczej Płock Szkopek.
Czytaj też: Płock. Kolejna ofiara księdza pedofila! "Obcowanie płciowe i uporczywe nękanie"
Po tej interwencji okołorocznym dzieckiem zajął się krewny matki, a pozostałe: dwuletnie i dwoje w wieku kilka lat trafiły do ośrodka interwencji kryzysowej w MOPS-ie w Płocku. Jak dodaje Szkopek, najmłodsi są czasem wykorzystywani do walki między skonfliktowanymi rodzicami, którzy się rozstali.
- (...) Mieliśmy przypadki, że jeden rodzic zakłada podsłuchy w telefonie dzieciaka, żeby wiedzieć, co się dzieje u byłego współmałżonka i mieć jakieś argumenty przeciw niemu. Taka kontrola drugiego rodzica. Mama albo tata, albo oboje po pobycie dziecka u tego drugiego wypytują o wszystko, prowadzą swoje śledztwa. Młody człowiek nie wie, co wolno mu powiedzieć, a czego nie. Cierpi - mówi Gazecie Wyborczej Płock Szkopek.
Czytaj też: Płock. Samorząd Mazowsza ratuje centrum onkologii! Czy PiS go nie chce? Będzie wniosek do NIK
Kobieta zachęca jednocześnie mieszkańców Płocka, którzy są świadkami podobnych sytuacji, by nie bagatelizowali problemu i zgłaszali to, powiadamiając np. policję lub pracowników opieki społecznej.
Czytaj też: ZABIŁ 18-latka na oczach dziewczyny, bo go pomylił. Witold W. przed sądem w Płocku