Kobieta z "pałacu cudów" w Płocku zmarła w czwartek 30 stycznia. Jak informuje prokuratur rejonowy Norbert Pęcherzewski, na tym etapie postępowania wyklucza się udział osób trzecich w przyczynieniu się do jej zgonu. Z dużą dozą prawdopodobieństwa, choć ostateczne wyniki sekcji zwłok nie trafiły jeszcze do prokuratury, można także zakładać, że śmierć kobiety nastąpiła z przyczyn naturalnych.
Kobieta zostawiła niepełnosprawnego syna, którym sama się opiekowała, i córkę. Nie wiadomo jeszcze, kto zajmie się chłopakiem, który wymagał pomocy także, gdy ratownicy wynosili ciało jego matki. Wiadomo, że denatka miała siostrę, ale może być też tak, że niezbędna będzie interwencja Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Płocku.