Po 13 kolejkach Wisła ma 25 punktów i bilans bramkowy 19:19, a na rozkładzie m.in. Legię Warszawa czy właśnie Jagiellonię. Prezes klubu Jacek Kruszewski stara się jednak zachować odpowiedni dystans do tego, co się teraz dzieje wokół "Nafciarzy".
- Trudno się nie cieszyć z takich wyników, ale twardo stąpamy po ziemi - mówi. - Ja mam satysfakcję przede wszystkim z tego, że drużyna wyszła z dużego kryzysu, w jakim była na początku obecnego sezonu. Pamiętajmy, że za nami dopiero 1/3 sezonu, ale ja patrzę głównie na liczbę naszych punktów, bo przybliża nas ona do awansu do "8" - to cel, który obraliśmy jeszcze przed startem rozgrywek, i on się nie zmienia.
Imponować może nie tylko seria zwycięstw płocczan, ale też fakt, że wygrali oni z ekipami, które były uważane za faworytów konfrontacji.
- Tak było na pewno z Jagiellonią, którą mimo naszego zwycięstwa, uważam za najlepszy zespół, z jakim przyszło nam się zmierzyć w trwającej rundzie - kontynuuje Kruszewski. - Nawet Zagłębie Lubin, które nas zupełnie zdominowało, to nie jest tak silna piłkarsko drużyna jak białostoczanie. Mądrość taktyczna, dobra gra w defensywie i skrupulatne wykorzystanie błędów rywala - to natomiast nasze atuty, które pozwoliły nam w niedzielę wygrać.
Kruszewski nie odżegnuje się jednak zupełnie od walki o najwyższe cele.
- Mogę powiedzieć, że w kontraktach piłkarzy są zapisane premie za zajęcie czołowych miejsc na koniec sezonu, włącznie z mistrzostwem Polski, więc wszystko tak naprawdę zależy od nich. Ja nie chcę natomiast wywierać na nich jakiejś sztucznej presji, bo myślę, że nikt na nas nie stawiał do tej pory, co też nam trochę pomogło. Co ważniejsze, możemy już liczyć nie tylko na własne umiejętności czy szczęście, które też przy nas było w paru sytuacjach, ale przede wszystkim kibiców. Na meczu z Jagiellonią, mimo niesprzyjającej pory i aury, było ich ponad 7 tysięcy, dlatego bardzo im dziękuję za wsparcie i chciałbym, by nadal byli z nami takze w tych trudnych momentach, bo takie też jeszcze mogą się zdarzyć.
Czasu na świętowanie historycznego osiągnięcia nie ma jednak za wiele, bo już w czwartek Wisła zagra na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn w 1/16 finału Pucharu Polski.
- To nasz zaprzyjaźniony klub, więc spodziewamy się fajnej atmosfery na trybunach - przekonuje Kruszewski. - Wydaje mi się, że uprzejmości skończą się wraz pierwszym gwizdkiem, bo olsztynianie na pewno będą mieli dodatkową motywacje w postaci pokonania lidera ekstraklasy. Nie ma co ukrywać, że większa wagę przywiązujemy do spotkań ligowych, czeka czeka nas wyjazd do Wrocławia, ale nie wiem, co postanowi trener Sobolewski. Gdybym ja był na jego miejscu, dałbym pograć zmiennikom, ale jeśli zdecyduje inaczej, będę to oczywiście szanował.
Kruszewski docenia pozytywny szum, jaki zrobił się wokół Wisły, ale jednocześnie podkreśla, że z dnia na dzień nie jest ona w stanie przeskoczyć pewnych ograniczeń.
- My nadal jesteśmy skromnym, miejskim klubem. Mamy ciągle najgorszy stadion w ekstraklasie i po awansie na fotel lidera wcale nie bujamy w obłokach, tylko jeszcze bardziej skupiamy się na codziennej pracy, by nie cieszyć się takimi sukcesami tylko raz na jakiś czas.
Początek czwartkowego meczu ze Stomilem o godz. 17.30, natomiast mecz ze Śląskiem Wrocław zaplanowano na poniedziałek 4 listopada o 18.