Psychoza strachu w Płocku! "Masz żonę pielęgniarkę, więc masz pracować z domu”

„Masz żonę pielęgniarkę, więc masz pracować z domu” - takie zdanie słyszą mężowie kobiet z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku, o czym informuje portal Petronews. Choć nie widać tego na co dzień, wśród niektórych mieszkańców miasta panuje coraz większa psychoza strachu w obawie przed zarażeniem koronawirusem. To jednak najmniejszy problem, z jakim zmagają się pielęgniarki. Ich życie w czasie epidemii to wielkie wyzwanie i mordercza walka każdego dnia o to, by nie przybyło zakażonych.

- (...) My pracujemy przy łóżku pacjenta po 4 godziny non stop, w kombinezonach, maskach, goglach. Wychodzimy czasami ledwo żywe. Mamy te odciski, bo nawet jeśli coś uwiera, coś się wbija, nie jestem w stanie tego poprawić ręką, bo się zakażę - mówi portalowi Petronews jedna z pracownic placówki w Płocku.

Jak informuje Petronews, pielęgniarki muszą teraz niezwykle skrupulatnie przestrzegać panujących tam zasad. Ich dyżury trwają po 12 godzi, a w tym czasie przemieszczają się one pomiędzy strefami: czerwoną, żółtą i zieloną. W tej pierwszej przebywają pacjenci z koronawirusem lub tacy z podejrzeniem choroby. Przechodząc do tej drugiej, muszą zdjąć całe ubranie, włącznie z bielizną, i udać się pod prysznic. Jak się okazuje, psychoza strachu nie jest obca samym kobietom.

- Wszystkie boimy się od dnia, w którym dowiedziałyśmy się, że będziemy pracować z koronawirusem. Kiedy jesteśmy na dyżurze, ciągle odbieramy telefony od znajomych z pracy „Mamy kogoś?”. Boże, jest podejrzenie. Za kilka dni wynik. Uff, ujemny. Za chwilę: „Jest potwierdzony” (...) - mówi portalowi Petronews pielęgniarka z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku.

Test na koronawirusa prywatnie. Gdzie zrobić Ile kosztuje? Czy warto?

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express - KLIKNIJ tutaj!