Mieszkańcy Sierpca i okolic zbulwersowani prośbą starosty Andrzeja Cześnika. Samorządowiec zaapelowało do nich o pomoc rzeczową i finansową dla szpitala w Sierpcu, który 4 listopada został oficjalnie przekształcony w placówkę covidową. Jak się okazuje, nie jest do tego 100-procentowo przygotowany, bo jak informuje sam starosta, szpital ma braki w sprzęcie i środkach ochrony osobistej dla personelu.
Niewystarczająca jest także liczba pracowników szpitala w Sierpcu, którzy są odpowiedzialni za przygotowanie 123 łóżek covidowych, w tym 3 łóżek intensywnej terapii: z kardiomonitorem oraz możliwością tlenoterapii i wentylacji mechanicznej, i 7 łóżek dla pacjentów, i których podejrzewa się COVID-19. Mieszkańcy mówią jednak: nie!
Polecany artykuł:
To, co najbardziej zbulwersowało mieszkańców Sierpca i okolic, to fakt, że przeznaczając na miejsca covidowe 123 łóżka, starosta ograniczył dostęp do szpitala w Sierpcu pacjentom z innymi chorobami. O ile decyzję o przekształceniu placówki podjął wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł, a lokalny samorząd ją po prostu wykonał, mieszkańcy Sierpca mają pretensje, że stało się to zbyt szybko, bo 31 października. Ponadto wskazują na związki między nowo wybranym starostą, który urzęduję ledwie od 20 października, a PiS-em, jak że to reprezentujący partię radni powiatowi zgłosili jego kandydaturę.
- Skoro w pierwszym zebraniu priorytetem były wasze pensje, to teraz niech każdy przekaże trochę. Nie mamy się gdzie leczyć, zaraz nie będzie pracy dla ludzi a wy chcecie pomocy? Trzeba było myśleć a nie pchać się tylko na stołki - pisze w komentarzu pod postem z prośbą starosty zbulwersowana mieszkanka.
Polecany artykuł: