Sochaczew. W jej obecności przedmioty unosiły się w powietrze!
Jak czytamy w książce Janusza Szostaka "WIDZIADŁA. Świadectwa z zaświatów", Joanna Sokół z Sochaczewa nie miała takiego dzieciństwa jak inne dzieci. W 1983 r., gdy dziewczynka miała 11 lat, zmarł jej tata Józef. Dwa miesiące później w jej rodzinnym domu, w którym mieszkała razem z mamą Hanną oraz bratem Włodzimierzem, siostrą Dorotą i babcią Marianną Świątkowską, zaczęły się dziać niespotykane rzeczy. Na ogół tylko w obecności Joanny, rzadziej - innych domowników, w powietrze samoistnie unosiły się przedmioty, słychać było stukanie i inne dziwne odgłosy.
- (...) dwa miesiące po pogrzebie coś zaczęło bębnić po ścianach. Potem kubły pełne wody same się przewracały. Z kredensu wylatywały szuflady, spadały garnki i czajniki, a taboret koziołkował przez kuchnię (...) Węgiel unosił się w powietrzu. Doniczki spadały z okien. Właścicielka domu skarżyła się, że nie było rzeczy, którą można by schować. Ubrania i buciki dzieci były porozrzucane. Dzieci szły do szkoły bez kapci, bez butów, bez swetra - wspomina w książce Janusza Szostaka biskup Zbigniew Józef Kraszewski, który był wtedy wikariuszem generalnym archidiecezji warszawskiej.
Interwencja biskupa i porucznika MO
Jak czytamy w książce Janusza Szostaka "WIDZIADŁA. Świadectwa z zaświatów", duchowny odwiedził dom rodziny Sokołów w Sochaczewie 31 lipca 1984 r. Do tego czasu pod budynkiem gromadziły się regularnie tłumy gapiów, wizytowali go też: milicjanci, parapsychologowie i inni księża, a nawet radiesteta z Warszawy, który badał na miejscu poziom promieniowania. W czasie spotkania z biskupem Kraszewskim Hanna Sokół potwierdziła, że w jej domu dzieją się niestworzone rzeczy.
- (...) To było kiedyś wieczorem. Kiedyś krzesło się uniosło i samo uderzyło w ścianę. Widać tutaj dziurę w ścianie. Wszystko poobijane. Tam znowu obicie po nożu. Tu też, jak krzesło uderzyło. Wszystko się obijało o szafę. Jakieś pukanie o wersalkę. Nie wiem, co będzie. Teraz z kolei drze mi pościel. Ja niedługo nie będę miała na czym spać - czytamy w książce Janusza Szostaka.
Jak dowiadujemy się z książki Janusza Szostaka "WIDZIADŁA. Świadectwa z zaświatów", unoszące się przedmioty i inne paranormalne zjawiska towarzyszyły przede wszystkim małej Joannie Sokół, przez co rówieśnicy po prostu się jej bali. Któregoś razu ktoś pociął ubrania w szafie i odciął guziki, które leżały na podłodze ułożone w imię: ASIA. Dziewczynce i jej rodzinie próbował pomóc porucznik milicji obywatelskiej Leszek Franaszek, ale jego wiedza i doświadczenie to był za mało.
- Nigdy nie widziałem czegoś równie przerażającego. Podczas jednej z moich wizyt telewizor spadł ze stołu, pofrunął parę metrów i upadł na podłogę. Innym razem nóż kuchenny wyskoczył z szuflady i wbił się w drzwi. Garnki, talerze, krzesła i inne sprzęty fruwały bez niczyjej pomocy. Nie wierzyłem własnym oczom. Zamknięta kłódka opuściła skobel, przeleciała przez pokój, uderzając mnie w ramię. To znowu lecąca filiżanka zawróciła, gdy dotarła do mnie - wspomina w książce Janusza Szostaka.
Jak dodaje w książce Janusza Szostaka "WIDZIADŁA. Świadectwa z zaświatów", Joanna Sokół z Sochaczewa miała też zdolność "czytania przez zakrytą kartkę". Mężczyzna wspomina, że na przykład zapisywał jakieś słowo, zawijając papier kilkukrotnie, a dziewczynka i tak potrafiła odgadnąć, co miał na myśli. Któregoś dnia nastolatka źle się poczuła, dlatego do domu wezwano lekarza, który jednak nie spodobał się chorej.
- Z podłogi podniosło się krzesło, takie na metalowych nogach, wycelowało w lekarza i z impetem ruszyło w powietrzu w jego stronę. Doktor w porę się uchylił, bo pewnie zginąłby na miejscu. To była taka siła, że to krzesło zrobiło sporą dziurę w ścianie! - wspomina w książce Janusza Szostaka Franaszek.
Czytaj też: Sochaczew. Wyjmował z grobów kobiety i gwałcił ich zwłoki. W ujęciu nekrofila pomógł Zbigniew Lew-Starowicz
Lech Wałęsa w Sochaczewie. Oprócz niego m.in. parapsycholog
Jak czytamy w książce Janusza Szostaka "WIDZIADŁA. Świadectwa z zaświatów", Joannę Sokół z Sochaczewa i jej bliskich odwiedził m.in. Lech Wałęsa, który miał w mieście rodzinę. Ośmiokrotnie wizytowali feralny budynek prezes Polskiego Towarzystwa Psychotronicznego Lech Emfazy Stefański i parapsycholog Roman Bugaj. Ten drugi opowiedział o tym, co zobaczył na miejscu, lokalnym mediom z Sochaczewa.
- Przedmioty przelatują w powietrzu tak szybko, że prawie nie zdąża się ich zauważyć. Jedyne ostrzeżenie to świst. Rodzina musi nosić na głowach hełmy ochronne! Duchy grasujące w domu państwa Sokołów uważane są za złe. Sztućce trzymane przez Joannę wyginają się w jej rękach jak spaghetti! - czytamy w książce Janusza Szostaka.
Co się dzieje z Joanną Sokół z Sochaczewa?
Autorowi książki "WIDZIADŁA. Świadectwa z zaświatów" udało się po latach odnaleźć dorosłą już Joannę Sokół z Sochaczewa, która pracuje dziś jako prawniczka.
- To kontrowersyjny temat. Nie zależy mi, aby kogoś przekonywać, jak było i co się zdarzyło. Każdy niech widzi to na swój sposób. Dla mnie w tamtym czasie były to traumatyczne przeżycia. Ta sprawa dała mi jednak bardzo wiele. Po tym wszystkim jestem niezwykle silną psychicznie osobą. Mam inne spojrzenie na życie. Tamte wydarzenia pokazały mi coś, czego inni nie widzieli, o czym nie mają pojęcia. Jestem pewna, że pomogło mi to w życiu. Dzięki temu, że poznałam wielu niezwykłych ludzi. Ale teraz odseparowałam się od tej sprawy. I nie chcę do niej wracać - mówi kobieta w książce Janusza Szostaka.
Czytaj też: Szymanów. Przez ponad 70 lat chłopcy nie mieli tam prawa wstępu! Co na to dziewczyny?
Czytaj też: Płock. 19-latka zginęła pod kołami szynobusa. Zostawiła list pożegnalny
Czytaj też: Stado jeleni fruwało nad bmw! Chwila grozy między Pułtuskiem a Wyszkowem [WIDEO]