Płocczanie zdobyli w całym spotkaniu tylko 49 punktów, prezentując się najlepiej w drugiej partii.
- Chyba trochę zjadła nas trema, bo nawet biorąc pod uwagę kameralne warunki sali Mazowieckiej Uczelni Publicznej, pojawiło się tam naprawdę sporo osób - mówi trener MUKS-u Jerzy Chęciński. - Dodając do tego fakt, że Płock czekał na siatkówkę w wydaniu męskim przez tyle lat, było widać po moich zawodnikach, że nerwy mają duży wpływ na ich poczynania. Ze spraw stricte sportowych mogę powiedzieć, że nie zrobiliśmy rywalom zbyt dużej szkody naszą zagrywką, więc od razu ułatwiliśmy im sprawę. Ponadto po gościach było widać większe doświadczenie i to, że występują ze sobą od dłuższego czasu, bo my przecież dopiero budujemy nowy zespół.
Na usprawiedliwienie płocczan należy dodać, że dla wszystkich z nich był to absolutny debiut w walce o ligowe punkty, a w meczu z Mszczonowem zabrakło z powodu choroby znanego do tej pory przede wszystkim z boisk plażowych Tomka Maziarka i dwóch zawodników występujących na środku bloku.
- Z wszystkich moich graczy najlepiej poradził sobie ten najmłodszy, nasz libero Igor Lewicki - kontynuuje Chęciński. - Nie zmienia to faktu, że wszystkich, także i jego, czeka jeszcze dużo pracy, bo w siatkówce trzeba powtórzyć dany element nawet kilka tysięcy razy, by przyniosło to oczekiwany skutek. Na pewno chłopakom brakuje jeszcze niezbędnego doświadczenia i takiego boiskowego ogrania, ale to przyjdzie z czasem. Najważniejsze, by każdy z nich odpowiedział sobie, czy jest gotowy tę prace wykonać, bo już teraz mogę zapewnić, że bedziemy harowac bardzo mocno, ale jednocześnie gwarantuję, że będą tego efekty.
W 2. kolejce rozgrywek MUKS Volley Płock zagra na wyjeździe z Olympem Błonie - początek meczu w niedzielę, 27 października, o 17.