- Chce mi się płakać. Na pewno tata nie zasnął za kierownicą - mówi nam syn pana Grzegorza. - Nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej. Może za kilka dni - dodaje. Pan Grzegorz to jeden z kierowców który z pielgrzymami pojechał do Medjugorje. Pielgrzymi pojechali tam, aby modlić się między innymi za pokój na Ukrainie. O potwornym wypadku w Chorwacji mówi się teraz nie tylko w Polsce. - Znałam Pana Grzegorza z widzenia. On ten autobus stawiał na naszej ulicy. Był pana postury, Uśmiechnięty z niedużym brzuszkiem - mówi nam jedna z mieszkanek ulicy Armii Krajowej w Płońsku - Ja ten autobus ciągle mam przed oczami, jak tutaj stoi - dodaje. Dalszy ciąg materiału pod galerią ze zdjęciami.
Czytaj też: Jak doszło do wypadku polskiego autokaru w Chorwacji? "Jakby autobus złapał kapcia"
Płońsk w szoku po tragicznym wypadku w Chorwacji. Burmistrz wspomina pana Grzegorza
Przy Armii Krajowej ludzie mieszkają w swoich domach od lat. Wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich. Wszyscy wiedzą, że ich sąsiad najpierw pracował jako kierowca w Urzędzie Miasta, a teraz jeździł autobusem.
- To był zawodowiec. Dobry człowiek. Był u nas kierowcą 21 lat. Zawsze na pierwszym miejscu był u niego stan techniczny pojazdu. O samochód miasta taki ośmioosobowy dbał tak, że na oryginalnych częściach przejechał ponad milion kilometrów. To był zawodowiec. Miał prawo jazdy na tiry autobusy. Lubił jeździć nocą. Nie wierzę w to, że mógł zasnąć za kierownicą - mówi Andrzej Pietrasik, burmistrz Płońska.
Pan Grzegorz miał 72 lata. Chorwacka prokuratura potwierdziła, że to on kierował autokarem w chwili wypadku. Jego ciało było przypięte pasami bezpieczeństwa na fotelu kierowcy. Szczegóły w materiale: Wypadek pielgrzymki do Medjugorie. Są wyniki sekcji zwłok 72-letniego kierowcy. Nieoficjalne ustalenia
Do tematu będziemy wracać w naszym serwisie. Rodzinom i bliskim ofiar składamy wyrazy współczucia.
Pod tekstem zamieszczamy galerię ze zdjęciami z miejsca zdarzenia.