O ile najczęściej występująca w Polsce biedronka siedmiokropka jest niegroźna dla człowieka, a do tego bardzo pożyteczna, bo żywi się głównie mszycami, o tyle jej azjatycka odmiana jest dużo bardziej żarłoczna. Po pierwsze prowadzi do wypierania rodzimego gatunku biedronki, a po drugie może to wyrządzać szkody w sadach owocowych, gdzie można spotkać także inne gatunki tego chrząszcza.
- Biedronka azjatycka to zwykły szkodnik - mówi dyrektor płockiego zoo Krzysztof Kelman. - Nadal niewiele o niej wiemy, ale na pewno wystarczająco dużo, by stwierdzić, że stanowi zagrożenie dla danego ekosystemu czy człowieka. W okresie jesiennym szuka schronienia, by odbyć hibernację, i coraz częściej trafia do naszych domów. W związku z tym, że jest bardziej agresywna, dużo częściej zdarzają się przypadki ugryzień.
Ukąszenia biedronki azjatyckiej mogą prowadzić do alergii objawiających się na skórze bądź w drogach oddechowych. Leczenie farmakologiczne nie jest do końca skuteczne, dlatego najlepiej po prostu unikać kontaktu z owadem i jak najszybciej pozbyć się go z domu za pomocą odkurzacza - torbę ze szkodnikiem trzeba jednak jak najszybciej wyrzucić. Co więcej, owad wydziela w chwilach zagrożenia żółtą substancję, która może być później bardzo trudna do usunięcia.
Biedronka azjatycka różni się od rodzimej przede wszystkim zmienną liczba kropek (nawet do 23), które równie dobrze mogą w ogóle nie występować na jej skrzydłach. Jest odrobinę większa niż jej polska kuzynka, a do tego różni się barwą, która może być żółta, pomarańczowa, czerwona, a nawet czarna.
Biedronki azjatyckiej nie można niestety wytępić za pomocą różnych środków chemicznych, bo mogłyby zagrażać także innym gatunkom.