Kublik zamontował już silnik w swoich samochodzie i zdążył przejechać ponad 1000 kilometrów, żeby go dobrze "dotrzeć". Na początku grudnia i stycznia 20-latek chce zakupić części, które są potrzebne do mechanicznego uzyskania odpowiedniej mocy. W tym wypadku może to być nawet 450 koni mechanicznych. Na samym końcu motorem zajmie się specjalista, którego zadaniem będzie go dostroić. Jednak już teraz 2,5 litrowa jednostka na żeliwnym bloku przyjemnie warczy.
- Na początku miałem problemy z ciśnieniem oleju, ale szybko udało się to naprawić - wyjaśnia Jędrzej Kublik. - Teraz wszystko już działa dobrze, choć na razie musiałem nieco osłabić moc silnika, by zwiększyć ją na późniejszym etapie przedsięwzięcia. Mam już za sobą pierwsze wymiany oleju. Myślę, że jak przekroczę 2000 kilometrów, to rozpocznie się etap ponownego podnoszenia mocy.
Kublik jest zadowolony z pracy, jaką wykonał. Nigdzie nie popełnił błędu, co przekłada się na dobrą pracę motoru. Na początku przyszłego roku 20-latka czeka finisz projektu, który pokaże, czy silnik będzie w stanie osiągnąć moc 450 koni mechanicznych.
O pierwszej części projektu młodego konstruktora pisaliśmy TUTAJ.