Sebastian Karaś przyjechał do Płocka na zaproszenie Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i PKN Orlen. W spotkaniu na basenie "Podolanka" nie tylko opowiadał o swoich wyczynach, ale również poprowadził trening pływacki. Dla uczestników najważniejsze były jednak opowieści o jego najbardziej spektakularnych osiągnięciach.
W 2015 r. przepłynął wpław Kanał La Manche w czasie 8 godzin i 48 minut, czym poprawił rekord Polski. To jednak nic w porównaniu z jego wyczynem z kolejnego roku. Karaś, jako pierwszy na świecie, pokonał 100-kilometrowy odcinek łączący Kołobrzeg z duńską wyspą Bornholm.
- Czekaliśmy pięć tygodni, czułem wielką presję. Mieszkanie było wynajęte na tydzień, ludzie pobrali urlopy. Połową sukcesu było to, że stanąłem na linii startu. Jeden z dziennikarzy powiedział: "Zobaczcie, jakie fale. Nie przepłynie". Przez wiele kilometrów myślałem o tym - powiedział Karaś Portalowi Płock.
26-latek zaczynał swoją karierę od pływania w basenie, gdzie również odnosił duże sukcesy, ale później przestawił się na rywalizację na długim dystansie.
Jak powiedział Portalowi Płock, "najważniejsze to znaleźć pasję".
- Zakochałem się w pływaniu i dla mnie to była frajda. Należy też sobie postawić cel i dążyć do niego małymi krokami. Ja dystans 100 km podzieliłem na kilka mniejszych. Wchodząc do wody nie myślałem o tym, że muszę pokonać 100 km. Myślałem o dystansach, które pokonywałem w przeszłości, np. teraz płynę z Helu do Gdyni. Są też wzloty i upadki, jak moja pierwsza próba.
Polecany artykuł: