Dramat maleństwa wyszedł na jaw podczas rutynowej wizyty pracownic Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gnieźnie. Jedna z asystentek rodziny zauważyła na buzi Zuzi siniaki i ślady zranień. Dziewczynka płakała. Kobiety od razu zaalarmowały pogotowie i policję. Zuzia wyglądała jakby była ofiarą długotrwałego katowania. - Zespół ratownictwa medycznego od razu podjął decyzję o przewiezieniu dziecka do poznańskiego szpitala - mówi Anna Osińska z gnieźnieńskiej policji.
Zobacz: 1,5-roczna dziewczynka ze śladami pobicia trafiła do szpitala! Zatrzymano jej rodziców
W szpitalu lekarze nie mieli żadnych wątpliwości, że dziecko było ofiarą przemocy. - Od razu zleciliśmy wszystkie niezbędne czynności, między innymi odbyły się oględziny biegłego z zakładu medycyny sądowej - mówi Małgorzata Rezulak - Kustosz z Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie. Efekt nie mógł być inny. Matka usłyszała zarzuty psychicznego i fizycznego znęcania się nad dzieckiem oraz narażenia na utratę życia i zdrowia.
- Ojciec dziecka usłyszał zarzut narażenie dziewczynki na bezpośrednie niebezpieczeństwo poprzez zaniechanie udzielenia jej pomocy - mówi Super Expressowi Rezulak - Kustosz. Okazało się też, że matka, 33-letnia kobieta, opiekując się czwórką swoich dzieci, nie była trzeźwa. - Miała 0,4 promila alkoholu w organizmie - dodaje Osińska.
Rodzice półtorarocznej dziewczynki nie przyznali się. - Wyjaśnili, że prawidłowo sprawowali opiekę nad dzieckiem i nie wiedzą, skąd ma obrażenia - mówi prokuratorka.
Violetta pożyczała wszystko, ale... na alkohol zawsze miała
Dotarliśmy do sąsiadów Violetty i Sławomira, którzy przyznają, że kobieta nie kryła się z tym, że lubi zaglądać do kieliszka. - Ona nie wychodziła praktycznie z domu, chyba że alkohol albo gdy miała coś pożyczyć od kogoś - mówi Super Expressowi jedna z sąsiadek rodziny. Pożyczała pampersy, mleko, a nawet jedzenie dla kota. Na alkohol pieniądze jednak zawsze znalazła.
Kobieta zamieszkała z rodziną w centrum Gniezna 3 lata temu. Przeprowadziła się tutaj z mężem, którego poznała przez internet. Razem doczekali się trzech córek Amelki (4 l.), Poli (3 l.) i Zuzi (1,5 r.). Kobieta z poprzednich związków miała jeszcze czwórkę dzieci, z czego trójka została jej odebrana. Kobieta miała już nawet na swoim koncie wyrok za znęcanie się nad córką z poprzedniego związku. - Violetta mówiła mi, że siedziała nawet w więzieniu, ale mówiła, że za przekręty - przyznaje sąsiadka pary. Kobieta dodaje, że sama zgłaszała już opiece społecznej, że Violetta bije swoje dzieci.
Życiu dziewczynki nie zagraża niebezpieczeństwo. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie szuka już dla niej i jej rodzeństwa rodziny zastępczej.