Nie tak powinny się kończyć czerwcowe popołudnia. Dwóch 14-latków wybrało się rowerami na wycieczkę za miasto, ale nikt nie mógł przypuszczać, że skończy się to tak tragicznie. Do dramatycznego w skutkach wypadku doszło na wąskiej drodze powiatowej między Baborowem a Pamiątkowem (woj. wielkopolskie) w niedzielę, 11 czerwca, około godziny 15.30.
Był piękny słoneczny dzień, warunki do jazdy i rowerem, i samochodem doskonałe. Maksym z kolegą - w trakcie wycieczki rowerowej - postanowili odpocząć przy drodze. Niestety, to co wydarzyło się chwilę po tym przyprawia o zawrót głowy. Doszło do wypadku, w którym uczestniczyły aż 3 samochody. Pierwszy jechał seicento, którym podróżowała trójka nastolatków w wieku od 16 do 19 lat.
Jego kierowca musiał zwolnić, bo przed nim jechała kobieta na rowerze. Chciał ją wyprzedzić. Niestety, za seicento nagle znalazł się Andrij R. (40 l.) w swoim volkswagenie. - Nie zachował ostrożności, nie dostosował prędkości - wymienia Łukasz Wawrzyniak. Na efekt nie trzeba było długo czekać.
Andrij R. uderzył w tył seicento, a ten zderzył się z jadącym z drugiej strony oplem. Jakby tego było mało 40-letni Ukrainiec stracił panowanie nad samochodem i zjechał na pobocze, gdzie właśnie siedzieli z rowerami Maksym i jego kolega. Kierowca dosłownie ich staranował. Obaj chłopcy zostali poważnie ranni i trafili do szpitala. Maksym nie przeżył. - Życie drugiego chłopca jest w stanie krytycznym - mówi Wawrzyniak. Do szpitala zostały zabrane także trzy osoby z fiata.
Gdy na miejscu pojawiła się policja, prawda szybko wyszła na jaw. Andrij R. miał w organizmie ponad półtora promila alkoholu. Jakby tego było mało, to nie był pierwszy raz, gdy jechał na podwójnym gazie. - Za jazdę pod wpływem został już skazany w kwietniu tego roku - mówi Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej. Mężczyzna nie miał prawa w ogóle więc prawa wsiadać za kierownicę. - Przyznał się do spowodowania wypadku śmiertelnego i złożył wyjaśnienia - informują śledczy. Decyzją Sądu Rejonowego w Szamotułach trafił już do aresztu.