17-latek osierocił córeczkę. Zginął w wypadku BMW w Rogaszycach
- Odebrali mi narzeczonego i ojca dziecka - powiedziała partnerka 17-latka po jego śmierci w wypadku w Rogaszycach, którą cytuje program "Uwaga!" emitowany na antenie TVN. Chłopak to jedyna ofiara zdarzenia, do którego doszło 9 października. Jak wynika ze wstępnych ustaleń prokuratury, kierująca BMW 19-latka, której towarzyszyło dwóch nastoletnich pasażerów, jechała prostym odcinkiem drogi krajowej nr 11, gdy auto wypadło z trasy, uderzyło w przydrożną skarpę i zaczęło się palić. 17-letni Filip zginął na miejscu, natomiast dwoje 19-latków został o rannych - obydwoje trafili do szpitala. Prowadząca samochód usłyszała zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, do którego się przyznała, natomiast w czasie zeznań miała powiedzieć, że to koledzy namawiali ją do szybkiej jazdy. Jak poinformowali śledczy, jechała z prędkością ponad 250 km/h. Sąd wydał decyzję o jej tymczasowym aresztowaniu.
- Jest ciężko, brak mi słów. Nie ma nic gorszego niż, jak odejdzie dziecko w takim wieku. Był żywy, emocjonalny, ale nie był złym dzieckiem, nie był chuliganem. W tym roku skończył szkołę zawodową, wyuczył się na hydraulika. Nie mógł jeszcze podjąć pracy, bo był nieletni, umowę mógł podpisać dopiero kończąc 18 lat. Zabrakło mu ponad miesiąca - powiedziała "Uwadze!" matka 17-latka.
Dziewczyna Filipa ma żal do dwójki nastolatków z BMW
Dziewczyna Filipa dodaje, że ten chciał jej się oświadczyć, a niedługo miały się odbyć chrzciny ich córeczki, 2-miesięcznej Igi. Ma żal do dwojga nastolatków podróżujących z jej chłopakiem: do dziewczyny, że za szybko jechała, do jej pasażera - że miał ją do tego namawiać. BMW należało do 19-latka, który tego dnia jednak nie prowadził, bo zarówno on, jak i 17-latek spożywali wcześniej alkohol. Za kierownicę wsiadła ich koleżanka.
- Nie wypieramy się tego, co się stało. Ona była grzeczną dziewczyną, jeździła tym autem wcześniej. Co się stało? Dlaczego tak się stało? Nie mi oceniać, od tego są sądy - mówi "Uwadze!" ojciec 19-latka.