Sławomir B. (+34 l.) zamienił życie Moniki G. (+21 l.) w piekło po tym, gdy kobieta z nim zerwała. W końcu zabił ją, a potem popełnił samobójstwo. Kobieta przed śmiercią błagała policję o pomoc. Między innymi składała zawiadomienia, że boi się byłego partnera i że mężczyzna opublikował nawet w internecie ich intymny filmik. Prosiła o policyjną ochronę, której niestety nie dostała. Gdy Sławomir B. dowiedział się o tym, nie zmienił zachowania, tylko… gnębił byłą ukochaną dalej. Straszył, że wywiezie do lasu, potnie brzuch, że nie będzie mogła mieć dzieci. Ich ostatnie spotkanie zakończyło się tragicznie. Sławomir podszedł do Moniki, gdy ze swoją mamą wychodziła z pracy i zadał Monice śmiertelne ciosy nożem.
Po zabójstwie Prokuratura Krajowa postanowiła się przyjrzeć pracy policjantów z Poznania i ostatecznie postawiła Marzenie L., Piotrowi R., Krzysztofowi W. oraz Pawłowi I. zarzuty niedopełnienia obowiązków, przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy w dokumentach. W czasie długiego i żmudnego procesu dwóch policjantów przyznało się do sfałszowania notatki służbowej. To Piotr R.i Krzysztof W., którzy stwierdzili, że zrobili to pod wpływem nacisków swoich przełożonych.
Prokurator chciała dla policjantów kar więzienia od 10 miesięcy do dwóch lat oraz zakazu wykonywania zawodu. Wyrok jest zupełnie inny niż chcieli śledczy. Sąd uniewinnił wszystkich policjantów, nawet tych, którzy przyznali się do winy fałszowania dokumentów. Sędzia Marzena Lehwark zaznaczyła, że notatki policjantów były sfałszowane, ale nie może to być podstawą do skazania w tym procesie. Zdaniem sędzi dowody prokuratury nie przemawiają za słusznością oskarżenia.
Wyrok nie jest prawomocny.