Poznań. Wyrok ws. potrącenie rowerzystki. Co powiedział kierowca Ubera?
Kierowcy Ubera, który śmiertelnie potrącił 26-letnią Olę w Poznaniu, grozi 7,5 roku więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych - informuje gloswielkopolski. Wyrok ws. 35-latka ma zapaść w piątek, 9 lutego, czyli w pierwszą rocznicę śmierci kobiety. Sprawa nie jest jednak oczywista, mimo że Aliaksandr S. jechał z nadmierną prędkością (67 km/h przy ograniczeniu do 50), uderzył w rowerzystkę na przejściu dla pieszych, a do tego miał prowadzić auto pod wpływem marihuany, do czego się jednak nie przyznaje.
- Biegły wyraźnie stwierdził, że to w sumie nie miało znaczenia dla tego wypadku. Oskarżony był pod wpływem środków odurzających, przekroczył prędkość i niedostatecznie obserwował drogę, co należy oczywiście potępić samo w sobie. Natomiast, gdyby nie było tych wszystkich elementów, to i tak najprawdopodobniej życia pani Aleksandrze, by to nie uratowało. Biegły powiedział, że skutki zderzenia kierującego pojazdem z pieszym, czy rowerzystą mogą być śmiertelne nawet przy prędkości 39 km/h - powiedział obrońca oskarżonego, Grzegorz Gizelski, którego cytuje gloswielkopolski.pl.
35-latek "nie ma sobie nic do zarzucenia"
Kierowca Ubera próbował jeszcze, razem ze swoim pasażerem, ratować 26-latkę, prosząc również świadka zdarzenia o wezwanie pomocy. Jak wcześniej zeznał, gdy wybiegł z samochodu, Ola jeszcze żyła, ale jej stan pogarszał się z każdą chwilą i ostatecznie zmarła na jego rękach.
- Szczerze mówiąc, nie mam sobie nic do zarzucenia. Chcę przeprosić rodzinę, ale nie będę obciążał własnego sumienia.Uważam, że zrobiłem wszystko, co było możliwe. W życiu nie zrobiłem niczego, czego musiałbym się wstydzić, tym bardziej w tym wypadku - zeznał na ostatniej rozprawie przed ogłoszeniem wyroku 35-latek, cytowany przez gloswielkopolski.pl.
Zeznania świadka wypadku będą kluczowe?
Z kolei prokuratura w Poznaniu wskazuje, poza ww. dowodami, na zeznania innego kierowcy, który był świadkiem zdarzenia. Nadjeżdżający z przeciwnego kierunku mężczyzna zatrzymał się przed przejściem dla pieszych, żeby przepuścić rowerzystkę, natomiast wedle jego relacji oskarżony nie zwolnił, tylko wjechał prosto na pasy. Aliaksandr S. tłumaczył się, że ofiara stała za żywopłotem o "wysokości jego wzrostu". 26-latka zginęła w dniu przeprowadzki do swojego chłopaka.
- To dla nas niewyobrażalna tragedia; moi rodzice są starszymi osobami, którzy już są na emeryturze. Wszyscy mamy ze sobą bardzo bliski kontakt (...) i bardzo siebie we wszystkim wspieramy, dlatego też ta informacja była dla wszystkich ogromnym szokiem. Rodzice do tej pory nie pozbierali się psychicznie (...) pozostało im jedynie opiekowanie się kotami Oli - powiedział na wcześniej rozprawie brat ofiary, którego cytuje PAP.