Wszystko rozegrało się w czwartkowe popołudnie, a historia brzmi bardzo nieprawdopodobnie. - Mężczyzna jechał motorowerem, który nagle się zepsuł. Zadzwonił po syna, aby ten przyjechał po niego. Syn przyjechał wraz z matką (właśnie 42-latką) - relacjonują policjanci z Konina.
Mężczyźni odczepili przyczepkę i jeden z nich pojechał nawrócić samochodem. Wtedy właśnie wydarzyła się tragedia. - W tym czasie z naprzeciwka nadjechała subaru 18-latka. Mężczyzna stał na poboczu, ale kobieta niemal na środku drogi. Kierująca subaru właściwie nie hamowała i z całym impetem wjechała w stojącą obok przyczepki 42-latkę - opisują funkcjonariusze.
42-latka zginęła na miejscu. - Fatalna i niepotrzebna śmierć, której bardzo łatwo można było uniknąć - dodają policjanci.