Gdy był czynnym zawodowo projektantem instalacji sanitarnych, na trenowanie rzadko znajdywał czas. Wszystko było ważniejsze... - Moja aktywność to było jedynie chodzenie po górach, wędrowałem z plecakiem od schroniska do schroniska - wspomina. Ale gdy przeszedł na emeryturę, a córka zwróciła mu uwagę, że rośnie mu brzuszek, postanowił wziąć się za siebie. Zaczął trenować! Najpierw spokojnie, ale z każdym dniem coraz bardziej intensywnie. Swój pierwszy start - i to w maratonie - zaliczył dokładnie 15 lat temu. No i połknął bakcyla. Z kanapy rusza się codziennie. Nie wyobraża sobie, żeby mogło być inaczej. Z kolei miłością do samego triathlonu zaraził się, gdy pewnego razu nad poznańskim jeziorem Rusałka, na wycieczce rowerowej, spotkał trenujących tam triathlonistów. Poznali się i zaprzyjaźnili. I tak pan Henryk rozpoczął trenowanie tej wymagającej dyscypliny sportowej.
Na zawodach JBL Super League Triathlon Poznań w swojej kategorii, mężczyzn w wieku 80+, startował jako jedyny. Ponad 56 kilometrową trasę pokonał w 3 godziny 50 minut i 48 sekund. Dystans pływacki liczący 950 metrów przepłynął w 31 minut i 48 sekund. Poza tym też biegł i jechał na rowerze i w zasadzie cały czas był uśmiechnięty. Mimo to odrobinę narzeka... - Nie jestem zadowolony z tego czasu - mówi pan Henryk, czym wprawia wszystkich w osłupienie.
Niestety, 30 maja, w czasie rowerowego treningu, miał wypadek i złamał kręgosłup. - Dlatego mam czas bliżej czterech godzin, normalnie byłoby koło trzech - mówi z uśmiechem. Pan Henryk wie, że sport jest ważny dla jego zdrowia. - Współczuję kolegom, którzy tylko siedzą na kanapie przed telewizorem. Ruch to zdrowie. Każdy tego potrzebuje - mówi z zapałem. Jego najbliższy cel to poznański półmaraton w październiku.