W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Poznaniu zapadła decyzja o wypuszczeniu na wolność Adama Z., oskarżonego o zabójstwo z zamiarem ewentualnym Ewy Tylman. Po trzech dotychczasowych rozprawach sędzia uznał, że na razie nie ma wystarczająco mocnych dowodów na to, że mężczyzna wrzucił 26-latkę do rzeki. W tej sytuacji istnieje możliwość, że Adam Z. zostanie skazany tylko za nieudzielenie pomocy swojej koleżance, gdy ta wpadła do Warty.
Dotychczasowy tymczasowy areszt został zamieniony na dozór policyjny – Adam Z. ma dwa razy w tygodniu zgłaszać się na policję oraz nie wolno mu opuszczać granic kraju. Na kolejnych rozprawach będzie odpowiadał przed sądem z wolnej stopy.
Polecany artykuł:
Oskarżony opuścił Areszt Śledczy przy ul. Młyńskiej w Poznaniu około godz. 16. Czekał na niego tłum dziennikarzy, ale Adam Z. nie chciał odpowiadać na żadne pytania. Szybko wsiadł do samochodu swojego adwokata i odjechał. Jak wyjaśniał wcześniej jego obrońca, Adam Z. wraca do Piły, gdzie mieszkają jego rodzice. Przypomnijmy, że mężczyzna przebywał w areszcie od początku grudnia 2015 r.
Zaskoczenia na dzisiejszą decyzją sądu nie ukrywa prokuratura, której zdaniem jeszcze nie przesłuchano wystarczającej liczby świadków, aby już rozważać zmianę kwalifikacji czynu.
Rozgoryczeni wypuszczeniem z aresztu Adama Z. są także najbliżsi krewni Ewy Tylman.
„Nie jestem w stanie uwierzyć, że śmierć mojej córki jest wynikiem przypadku, a cała odpowiedzialność oskarżonego ma polegać na rzekomym nieudzieleniu pomocy. Nie uwierzę w to nigdy, że Ewa z własnej woli czy przypadkowo znalazła się w Warcie i tam zakończyła swoje życie” – napisał w rozesłanym do mediów oświadczeniu Andrzej Tylman, ojciec ofiary. – „Cały czas liczyłem na wyjaśnienie tej tragedii, ale dzisiaj wątpię, czy kiedykolwiek uda się dojść do prawdy. Zadaję sobie pytanie, jak to możliwe, że mężczyzna oskarżony o zabójstwo mojej córki, będzie chodził na wolności, a to, co się rozważa w ramach jego odpowiedzialności ma być nieudzieleniem pomocy.”
Za nieudzielenie pomocy Adamowi Z. groziłyby trzy lata więzienia, ale Piotr Tylman, brat Ewy, obawia się, że oskarżony w ogóle może zostać uniewinniony.
- Prawnie zmienił się środek zapobiegawczy, zarzut jest nadal ten sam. Idąc jednak tym tokiem procesowym i kierując się odważną logiką sądu odnoszę wrażenie, że zmierza to w kierunku całkowitego uniewinnienia Adama Z. Na dobrą sprawę, sąd w chwili obecnej nie ma dowód bezpośrednich, że doszło nawet do wypadku, więc nie można mówić również o nieudzieleniu pomocy – wyjaśnił na Facebook. - Jest to jednak błędne założenie, za które odpowiedzialność bardziej musi wziąć sąd, bardziej niż prokuratura, która decyzję sądu chce zaskarżyć. Słusznie! Proces się nie zakończył, nie wszyscy świadkowie zostali przesłuchani, materiały nie zostały zaprezentowane: nagrania, ekspertyzy. Czy jesteśmy zawiedzeni tą decyzją? Tak, kto by nie był. Ale respektujemy prawo i cierpliwie czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. W międzyczasie, paradoksalnie mamy nadzieję, że policja wykona swoje zadanie i otoczy oskarżonego należytą ochroną. Tak, aby mógł bez przeszkód uczestniczyć w kolejnych rozprawach - dodał.
Zobacz materiał wideo reportera 24 GODZINY NOWA TV Dominika Rutkowskiego: