Koronawirus zbiera swoje śmiertelne żniwo. 38-letnia Agata J. do czasu zarażenia koronawirusem była szczęśliwą kobietą, mamą 4-letniego Kostka, żoną Łukasza, zawodowego kierowcy. Małżeństwo spodziewało się drugiego synka, Agata była w 6 miesiącu ciąży. Niestety w jej przypadku COVID-19 dał o sobie znać w brutalny sposób, zwłaszcza, że nie była ona zaszczepiona. - Choroba niewyobrażalnie szybko postępowała, pustosząc jej płuca - opisuje jej przyjaciółka. Z dnia na dzień Agata J. czuła się coraz gorzej. Trafiła do szpitala w Pleszewie, ale gdy tam lekarze wykorzystali wszystkie środki i możliwości do leczenia, Agata J. została przewieziona do Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego w Poznaniu. Trafiła na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Miała kompletnie zniszczone płuca. Musiała zostać podłączona do ECMO - sztucznego płucoserca. Jej krew była natleniania przez urządzenia zewnętrzne. Przez pierwszy tydzień lekarze widzieli możliwość utrzymywania ciąży, ale z dnia na dzień było coraz gorzej...
Przeczytaj także: Wystawiali fałszywe certyfikaty covidowe. Z ich usług skorzystało blisko 100 osób
Niestety gdy podczas badania USG stwierdzono, że te przepływy łożyskowe są zaburzone, trzeba było podjąć decyzję o porodzie. O pomoc poproszono specjalistów z Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Klinicznego w Poznaniu. Lekarze zdecydowali o cięciu cesarskim kobiety w śpiączce. - W związku ze stanem zdrowia ciężarnej pacjentki z oddz. OAiIT Covid - przy udziale lekarzy ze Szpitala z ul. Polnej - w sobotę wieczorem wykonano cesarskie cięcie. Noworodek został przekazany na oddział neonatologiczny, lekarze OIT prowadzą dalszą walkę o życie pacjentki - poinformowali medycy.
Polecany artykuł:
Maleńki Kubuś od razu trafił do inkubatora. Jego stan lekarze oceniali jako ciężki, ale stabilny. Nie był na szczęście zakażony koronawirusem. Niestety dwa tygodnie po porodzie, Agata J. zmarła. - Pozostawiła swojego męża i dwóch synów w głębokiej rozpaczy - mówi jej przyjaciółka. Kobieta została pochowana na cmentarzu w Złotnikach pod Koźminkiem. Jej grób utonął w kwiatach. Napis na szarfie jednej z wiązanek chwyta za serce: „Najdroższej Żonie i Mamusi”… 4-letni Kostek i miesięczny Kubuś nigdy nie przytulą się do mamy i nie powiedzą jej, patrząc prosto w oczy, jak bardzo ją kochają. Pozostanie im tylko odwiedzanie mamy na cmentarzu. Przyjaciele rodziny zorganizowali zbiórkę internetową. - Chcemy pomóc zrozpaczonemu Łukaszowi, który będzie musiał żyć w żałobie - mówi organizatorka zbiórki.
Pomóc można TUTAJ.