O „Ambonie Ludów” głośno było już na długo przed premierą. Spektakl zapowiadano jako sztukę o polskich kibicach, w tym przypadku rozumianych jednak nie jako fanów piłki nożnej, ale współczesnych patriotów.
Wojciech Kuczok, prywatnie kibic Ruchu Chorzów, sam wielokrotnie wyśmiewał stadionowy folklor opierający się na powierzchownym gloryfikowaniu symboli narodowych na piłkarskich stadionach.
- Ultrasi uprawiają polityczną tandetę. Mam tu na myśli pirotechnikę i wielkie sektorówki z komiksowymi hasłami dla analfabetów o Żołnierzach Wyklętych. Albo jakąś metafizyką w stylu złotego cielca, jak ostatnio na Legii, gdzie rozwinięto sektorówkę z Bogiem w koszulce Legii. To są ludzie, którzy zatrzymali się na poziomie dwunastolatków – mówił w maju w rozmowie z „Newsweekiem”.
„Uszol” uczy grać aktorów
Kuczok swój dramat napisał dla Teatru Nowego w Poznaniu. Spektakl wyreżyserował dyrektor Piotr Kruszczyński, który sam jest kibicem Lecha. Twórcy temat potraktowali bardzo poważnie – wspólnie wybrali się na derby Trójmiasta, a także spotykali się z kibicami zantagonizowanych klubów – Arki i Lechii.
Jeden z aktorów przygotowując się do roli, poprosił o pomoc Rafała Dąbrowskiego, owianego złą sławą „Uszola”, który w latach 90, gdy na polskich stadionach nie było bezpiecznie, uchodził za uosobienie stadionowego chuligana. „Uszol” zresztą został zaproszony na premierę spektaklu, co oburzyło Marcina Kąckiego z „Gazety Wyborczej”.
Spektakl zaczyna się od odśpiewania hymnu jak na szkolnej akademii, ale nie jest nią Mazurek Dąbrowskiego, lecz „W Grodzie Przemysława...”, pieśń kibiców Lecha Poznań. Sceniczni kibole na początku mówią też gwarą poznańską. W dalszej części kontekstu lokalnego już nie ma, zresztą nie ma on żadnego znaczenia dla treści sztuki, jest to tylko ozdobnik przyciągający uwagę, który można łatwo zmienić i dostosować do adaptacji dramatu w innych miastach.
Kto tu jest śmieszniejszy?
Sami kibole (Gniazdowy – Marcin Kalisz i Kibol – Filip Frątczak) – patrioci zostali przedstawieni w sposób bardzo stereotypowy. To osiłki, które nienawidzą policji, kibiców innych klubów, ale jednocześnie czczą wszystko, co polskie i są bardzo religijni, chodzą nawet na pielgrzymi do Częstochowy. Ten paradoks bezlitośnie wyśmiewa Pani Profesor (Daniela Popławska) w swoich naukowych odczytach wygłaszanych z ambony, co świetnie ilustruje wyższość, z jaką inteligencja postrzega środowisko kibiców piłkarskich.
Wbrew temu, co można było poczytać o „Ambonie Ludu” przed premierą, nie jest to sztuka tylko o kibolach. Z drugiej strony bowiem pokazano, jak współczesnych awangardowych artystów widzą ci, którzy dzisiejszej sztuki nowoczesnej nie rozumieją, a od teatru oczekują raczej dramatów narodowych, patriotycznych. Artyści również są przedstawieni stereotypowo – na scenie widzimy młodego Aktoreczka, który jest gotów zagrać każdą rolę, byle ktoś dał mu szansę. Najbardziej przerysowaną postacią jest jednak Reżyser (Mateusz Ławrynowicz), który proponuje aktorom grać, wypowiadając na scenie tylko spółgłoski. Świat sztuki, który przez setki lat krzewił patriotyzm, pomógł przetrwać narodowi pomimo 123 lat zaborów, tworzył narodowe mity, dziś nie jest zainteresowany Bogiem, Honorem i Ojczyzną, czyli tymi wartościami, które dla kiboli są święte.
„Wesele 2016”?
Zarówno kibole jak i artyści budzą w publiczności rozbawienie. Zderzenie ze sobą tych dwóch środowisk nasuwa skojarzenie z „Weselem” Wyspiańskiego, co dodatkowo podkreśla postać Aktorzycy (Maria Rybarczyk), która przygotowuje się do roli Racheli i flirtuje z jednym z kibiców. Z czasem ulega fascynacji jego siłą, witalnością i naturalnością. Skojarzenia z chłopomanią nasuwają się same, choć dla mnie ten wątek wydaje się mocno naciągany i mało realistyczny. Nie widzę we współczesnym społeczeństwie, aby ktoś spoza środowiska kibicowskiego ulegał fascynacji tą grupą. Wydaje mi się, że raczej jest to grupa postrzegana z zewnątrz wyłącznie negatywnie i bez próby zrozumienia. Próba uczynienia z Ambony Ludu” nowym „Weselem” wydaje się zabiegiem efektownym, ale mało przekonującym.
Kibole i artyści to zresztą nie jedyne postaci na scenie, którą jest polski las, gdzie rosną tylko brzozy (raczej nieprzypadkowo). Są jeszcze celebryci - gwiazdor piłki nożnej (Andrzej Niemyt) i jego żona – dziennikarka (Karolina Głąb). Oboje żyją za granicą, brzydzą się Polską, nazywają ją rakiem, „chorobą, na którą nie ma szczepionki”. Dziennikarka nie jest zwykłą dziennikarką, lecz vlogerką, która wywiady nagrywa przy pomocy smartfona i selfiesticka. Na scenie jednak nie znajduje dla siebie ciekawych rozmówców
Tak wyglądają współcześni Polacy w ujęciu twórców spektaklu. Wszyscy są stereotypowi, przez coś śmieszni i żałośni, tworząc niezbyt ciekawą wizję przyszłości polskiego społeczeństwa. Mijający świat autentycznych wartości reprezentuje Trener (Aleksander Machalica), który w odróżnieniu od kiboli, którzy okrzykiem „Pamiętamy” dumnie podkreślają swoją pamięć dla bohaterów w rodzaju Żołnierzy Wyklętych, sam doskonale pamięta wojnę i jej ofiary. Brzydzi się też dokonaniami boiskowymi Piłkarza, który jest jego synem. W jego grze nie widzi bowiem zaangażowania i pasji, jaka charakteryzowała kiedyś sportowców.
Trudno „Ambonę Ludu” ocenić jednoznacznie. Spektakl nie ma wyraźnej myśli przewodniej, przesłania. To raczej zbitka stereotypów poszczególnych grup społecznych. Dramaturgowi i reżyserowi udało się pokazać, że każda z nich z wyższością patrzy na tę drugą, chociaż tak naprawdę żadna nie jest lepsza, lecz recepty na zbliżenie tych dwóch światów nie ma.
Ciekawe, czy na spektakl wybiorą się sami kibice i jak zareagują na szereg scen ośmieszających ich ludyczny patriotyzm. Sam Rafał "Uszol" Dąbrowski zachęca ich do wizyty w teatrze. W filmie, który opublikował w Internecie po premierze, zaapelował z uśmiechem, aby tylko "nie roznieśli teatru".
- Warto zobaczyć, jak Wy - kibole - jesteście odbierani przez kompletnych laików. Jest się nad czym zastanowić - zachęca.
Wojciech Kuczok „Ambona Ludu”
Reżyseria: Piotr Kruszczyński.
Dramaturgia: Michał Pabian.
Scenografia i kostiumy: Mirek Kaczmarek.
Muzyka: Paweł Dampc.
Asystent reżysera: Krzysztof Weber.
Asystenci scenografa: Sandra Sranisławczyk, Krystian Szymczak.
Inspicjent: Józef Piechowiak.
Aktorzy: Karolina Głąb, Małgorzata Łodej-Stachowiak, Daniela Popławska, Maria Rybarczyk, Filip Frątczak, Zbigniew Grochal, Marcin Kalisz, Mateusz Ławrynowicz, Aleksander Machalica, Andrzej Niemyt, Waldemar Szczepaniak, Mariusz Zaniewski oraz Daniel Brzozowski/Szymon Janicki/Ksawery Miecznik.
Premiera: 17 grudnia 216 r.