Wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej.
Poznali się przez internet, zakochali w sobie i postanowili, że nic nie stanie na przeszkodzie ich miłości. Niestety to love story tylko na początku przypominało filmowy scenariusz. Chociaż Włoch początkowo przeprowadził się do Polski i to tutaj urodziła się ich córeczka Elena, Davide F. szybko jednak chciał wracać do Rzymu. - Starał się o rentę i to przekonało mnie, że musimy wyjechać tam - mówi pani Eliza. W trójkę przeprowadzili się więc do słonecznej Italii. - Davide nigdy nie pracował, w Polsce to ja zarabiałam, we Włoszech mój partner żył z pomocy majętnej matki i babci - opowiada Eliza. Sielankowa sceneria Rzymu nie pomogła ich związkowi. Coraz częściej dochodziło do kłótni. - Szukałam nawet w polskiej ambasadzie pomocy, gdzie powiedziałam, że jestem ofiarą przemocy - mówi Eliza, która będąc w Rzymie nigdy nie zgłosiła nigdzie tego, że przez Davide cierpi. - Bałam się, nie znałam języka - mówi. W końcu postanowiła uciec od partnera z córeczką. Przyleciała do Polski i do Italii już nigdy nie wróciła.
CZYTAJ: Sąd w Katowicach zbada sprawę małej Ines. "Ojciec chce ją wywieźć z Polski do Belgii"
Sprawa trafiła do sądu, bo Davide F. stwierdził, że dziecko zostało uprowadzone z Rzymu. Na podstawie Konwencji Haskiej dwa sądy: okręgowy i apelacyjny postanowiły, że dziecko ma wrócić do ojca. - Mój klient nie zna motywów uprowadzenia córki do Polski. Elena była we Włoszech szczęśliwym dzieckiem, osadzonym w rodzinie i w grupie rówieśniczej przedszkola, do którego uczęszczała. Wobec mojego klienta nigdy nie toczyło się w Polsce ani we Włoszech postępowanie w przedmiocie zarzucanego mu przez panią Rzun stosowania przemocy - mówi Jakub Kruczek, który reprezentuje Davide F. przed polskim wymiarem sprawiedliwości.
Sprawa jest już znana urzędnikom w Ministerstwie Sprawiedliwości. Kasację od wyroku może wnieść między innymi Zbigniew Ziobro. - Wysłałem do zastępcy prokuratora generalnego pismo z prośbą o napisanie kasacji - mówi Super Expressowi Michał Wójcik z Ministerstwa, którego w całej sprawie najbardziej zaniepokoiła kwestia przemocy wobec kobiety z dzieckiem.
- Błagam, nie wysyłajcie mojej córeczki do Włoch - apeluje teraz mama Eleny.