Apklan Resovia to lider drugiej ligi, ale jednak rzeszowian i poznaniaków dzielą dwie klasy rozgrywkowe. Tak więc Lech był zdecydowanym faworytem spotkania, ale musiał to udowodnić na boisku. - Takie mecze są zawsze trudne, bo przeciwnik nie ma nic do stracenia. Uczulam moich piłkarze, aby byli skoncentrowani od pierwszej do ostatniej minuty - powiedział przed kamerami Polsatu, trener Kolejorza, Dariusz Żuraw.
Zawodnicy z Poznania mieli bardzo nerwowy początek. Zdawali sobie sprawę, że Lech w przeszłości wielokrotnie odpadał z niżej notowanymi rywalami. Teraz nikt nie chciał sobie pozwolić na wpadkę, bo to pogrążyłoby piłkarzy Kolejorza, którzy ostatnio nie mają dobrej passy.
Pierwsze pół godziny meczu zdecydowanie należało do gospodarzy, których wspierało około trzech tysięcy kibiców. Dopiero później do głosu zaczęli dochodzić zawodnicy Dariusza Żurawia. Kolejorz wyszedł na prowadzenie w 38. minucie spotkania. Filip Marchwiński doskonale podał piłkę do Pedro Tiby, a ten zagrał wzdłuż bramki do Christiana Gytkjaera. Duńczyk dopełnił formalności i zdobył gola z bliskiej odległości. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy Gytkjaer podwyższył prowadzenie na 2:0.
Drugą połowę lechici rozpoczęli równie dobrze, jak zakończyli pierwszą. W pole karne wbiegł rozpędzony Wołodymyr Kostewycz. Bramkarz gospodarzy Wojciech Daniel musiał skapitulować po raz trzeci. Gospodarze byli już kompletnie podłamani, a poznaniacy dalej grali swój koncert strzelecki. W 54. minucie drugą asystę w meczu zaliczył Kamil Jóźwiak, który w pole karne podał piłkę do Filipa Marchwińskiego. Młody pomocnik Kolejorza skierował bez większych problemów piłkę do siatki.
Kolejorz ostatecznie wywiązał się z roli faworyta i awansował do 1/8 Totolotek Pucharu Polski.