Barszcz Sosnowskiego to bardzo niebezpieczna roślina. Może wywoływać bardzo poważne poparzenia, w tym poparzenia dróg oddechowych. Jest niezwykle trudna do zwalczenia i coraz częściej pojawia się w Poznaniu. Jej usuwaniem zajmuje się Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Poznania.
W samym mieście zlokalizowano siedem nowych stanowisk barszczu Sosnowskiego. Część z nich znajduje się na terenach należących do miasta, na ul. Jana Brzechwy i Starołęckiej. Znacznie więcej stanowisk tej rośliny zgłoszono na prywatnych posesjach, na ulicach: Radomskiej, Morasko - Nad Różanym Potokiem, Deszczowej, Radłowa - Kopcowa - Rubież.
- W ubiegłym roku na poznańskim Morasku ujawniono 7 stanowisk barszczu Sosnowskiego. Rośliny te zostały wycięte. Niestety ich jednorazowe usunięcie nie rozwiązuje problemu, ponieważ z rozsianych nasion wyrastają kolejne. Tak też się stało w tym roku - mówi Anna Nowaczyk z poznańskiej Straży Miejskiej. - Po potwierdzeniu, że mamy do czynienia z barszczem Sosnowskiego, strażnicy miejscy na podstawie map Katastru Miejskiego określają dane właściciela nieruchomości i powiadamiają go o wynikach kontroli. Tak zebrane informacje przekazywane są do WZKiB UMP. Za usunięcie rośliny odpowiada właściciel nieruchomości - dodaje.
Proces usuwania barszczu Sosnowskiego to żmudna i kosztowna praca. Miasto stara się o dofinansowanie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zapowiada również, że pod koniec roku będzie wnioskować o wsparcie finansowe na marzec przyszłego roku. To właśnie w tym okresie najlepiej usuwać barszcz Sosnowskiego.