Jeśli na samą myśl o smażonych świerszczach, suszonych mrówkach albo liofilizowanych larwach chrząszcza masz mdłości - to czas najwyższy zmodyfikować swoje kulinarne gusta.
Owady to naturalne bogactwo białka i innych cennych składników.
- Niektóre gatunki owadów zawierają trzykrotnie więcej białka, niż wołowina, a przy tym są niskokaloryczne - mówi Paulina Wiza, doktorantka w Katedrze Ekonomii i Polityki Gospodarczej w Agrobiznesie Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Dlaczego jedzenie owadów to nasza przyszłość? Badacze nie mają wątpliwości: chodzi i o ekologię, i o ekonomię. - Wzrastające koszty produkcji zwierzęcej, coraz większa liczba nowych chorób wśród zwierząt gospodarskich, zwiększająca się liczba ludności na świecie, wyczerpywanie się zasobów świeżej wody, zmiany klimatu, zanieczyszczenie środowiska to najczęstsze czynniki przyczyniające się do wzmożonych poszukiwań w zakresie alternatywnych źródeł żywności, bezpiecznych do spożycia przez ludzi, których produkcja będzie generowała niskie koszty - tłumaczy Paulina Wiza. Liczby mówią same za siebie. Aby wyprodukować kilogram wołowiny, trzeba zużyć nawet 12-krotnie więcej paszy, a także 100 razy więcej czasu, niż ma to miejsce w przypadku hodowli owadów. Do chowu bydła, trzody czy drobiu – potrzeba 200 razy większej powierzchni w porównaniu do obszaru, na jakim można wyhodować owady. Owady zużywają także mniej wody. - Ilość wody konieczna do rozwoju owadów jest 2500 razy mniejsza od potrzeb tradycyjnego inwentarza żywego - mówi Wiza. Poza tym owady można hodować w każdym klimacie, a krótki cykl ich rozwoju – sprzyja produkcji znacznych ilości tych bogatych w wartości odżywcze bezkręgowców.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że owady wolne są od wszelkiego rodzaju „ulepszaczy” i „wypełniaczy”, których pełno jest na sklepowych półkach.