Chociaż są jeszcze maluchami, szybko przeszli przyśpieszoną lekcję walki o życie. Bliźniaki Jaś i Hania (7 l.) z Poznania wspólnie zmagają się z ciężką chorobą chłopca - nieoperacyjnym guzem mózgu. Dzieci są nierozłączne, Hania bardzo przeżywa to, co dziejcie się z jej braciszkiem i o niczym innym nie marzy, jak tylko o tym, żeby chłopiec wyzdrowiał. - Hania nawet rysuje obrazki, jak pozbyć się nowotworu z głowy brata - mówi Anna Woźniak, mama dzieci.
Wszystko zaczęło się w grudniu 2018 roku. - Jasiek bawił się akurat z Hanią, gdy nagle powiedział, że boli go głowa i że źle widzi. Pojechaliśmy z nim do szpitala, gdzie synka zbadało 3 różnych lekarzy. Nie stwierdzili żadnych nieprawidłowości. Sugerowali, że to tylko epizod migreny - wspomina mama chłopca. Ten nietypowy ból nie dawał jednak rodzicom spokoju. - Po 3 miesiącach zabraliśmy Jasia do neurologa i na rezonans, tak na wszelki wypadek. Chcieliśmy być pewni, że jest w porządku - opowiada mama. Nie był… Badanie wykryło zmianę w pniu mózgu o niejasnym charakterze – wielkości pestki brzoskwini. - Zastanawialiśmy się co to? Zmiana niedokrwienna, zapalna, guz? Lekarze nie byli pewni i kazali czekać i obserwować Jasia, a także powtórzyć rezonans - mówi pani Anna. Trzy miesiące później wszystko stało się jasne. To guz, który rośnie. I to najgorszy z możliwych. - To najgorszy i najzłośliwszy guz mózgu występujący u dzieci. Niestety, z uwagi na lokalizację, u Jasia nieoperacyjny. Nie można go wyciąć - mówi załamana mama.
Zaczęła się walka o życie chłopca. Jedyną opcją w Polsce była radioterapia, ale to tylko spowodowało zmniejszenie się guza. - Oprócz radioterapii nic poza tradycyjną chemią nam nie zaproponowano. Tego typu chemia niestety nie działa. Dlatego odmówiliśmy jej podania - mówi pani Anna. Zamiast tego rodzice zaczęli szukać innej pomocy. - W końcu trafiliśmy do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Zurychu w Szwajcarii, do dr Sabine Mueller - mówi mama Jasia i dodaje, że to placówka, gdzie z powodzeniem leczy się dzieci z guzami mózgu. - Dowiedzieliśmy się, że są nowe metody leczenia, które obecnie są w fazie badań klinicznych, ale już widać ich rezultaty. Dr Muller zakwalifikowała Jasia do zastosowania terapii lekiem MTX-110, podawanego przez cewnik bezpośrednio do guza. Jaś ma szansę wyzdrowieć! - cieszy się mama chłopca. Niestety, na przeszkodzie stoją… pieniądze. Koszt - prawie 3 miliony złotych - jest dla rodziny nie do udźwignięcia. - Prosimy o pomoc! Chcemy tylko jednego – by Jasiek był z nami, by poszedł do szkoły, grał dalej w piłkę, on tak lubi biegać! - apelują rodzice chłopca. Do prośby dołącza się mała Hania, bliźniaczka Jasia. Dziewczynka nie może pogodzić się z cierpieniem Jasia, jego częstymi pobytami w szpitalach. - Proszę, pomóżcie mojemu braciszkowi - dodaje Hania.
Chłopcu można pomóc, wpłacając fundusze przez stronę Fundacji Siępomaga!
Polecany artykuł: