O godz. 9:30 największa sala Sądu Okręgowego w Poznaniu pękała w szwach. Zainteresowanie rozprawą było ogromne i nie ma co się dziwić, bo sytuacją na poznańskim Dębcu z marca 2018 roku żyła cała Polska.
Prokurator postawił mężczyźnie łącznie cztery zarzuty. Grozi mu dożywocie, choć Tomasz J. nie przyznaje się do winy. - Odmawiam składania wyjaśnień. Nie przyznaję się do żadnego z zarzucanych czynów - mówił w piątek przed sądem. Sąd odczytał jedynie jego oświadczenie, które złożył na etapie śledztwa. Mężczyzna za każdym razem odmawiał składania wyjaśnień.
Zeznania w piątek złożyła siostra zamordowanej Beaty J. Podkreśliła ona, że relacje między małżonkami były bardzo złe, a Tomasz nałogowo pił alkohol i był bardzo impulsywny. Siostra zamordowanej jest także opiekunem prawnym jej syna, który po wydarzeniach z marca 2018 roku wymaga stałej rehabilitacji oraz pomocy psychologicznej.
Zeznania podczas piątkowej rozprawy złożyła także pani Renata - jedna z mieszkanek kamienicy na Dębcu. Opowiedziała, że Tomasz J. był strasznym sąsiadem. – On chciał być i czuł się panem, a to był zwykły szary człowiek. Nadużywał alkoholu. Codziennie chodził do sklepu nocnego z plecakiem. Nie lubiliśmy go i on nas pewnie też nie - zeznawała pani Renata, która w wybuchu straciła syna.
Kolejną rozprawę zaplanowano na 22 listopada na godz. 9:30.
Polecany artykuł:
Kamienica na Dębcu tuż po wybuchu wyglądała strasznie. Zobaczcie sami!