- Byłam na policji, prosiłam o pomoc, ale i tak skończyło się tragicznie. Moja córka bała się swojego byłego chłopaka - mówi Super Expressowi Agnieszka Sidorowicz - Michalak, mama tragicznie zmarłej Moniki Róży Sidorowicz.
Ten feralny dzień, 14 czerwca, Agnieszka Sidorowicz - Michalak i jej syn Wojtek zachowają w najgorszych wspomnieniach. Znaleźli Monikę… w jej mieszkaniu, w kuchni, powieszoną. - Jej ciało było oparte o ścianę - mówi Wojtek Michalak. - Policja orzekła, że to było samobójstwo, ale nie wezwano prokuratora, dlatego my w to nie wierzymy - mówi pani Agnieszka. Dla od razu wszystko wydało się podejrzane. Jej córka bała się o swoje życie, nagrywała filmiki, w których opowiadała o swoim byłym partnerze i wszystko chciała opublikować w sieci.
- Monika związała się z nieodpowiednim człowiekiem, była z nim pół roku, długo wierzyła, że może go zmienić, a gdy się rozeszli, zaczął się horror - mówi pani Agnieszka, która jest przekonana, że były partner jej córki posunął się nawet do tego, żeby spalić jej auto. - Po zerwaniu siostra bała się o swoje życie - dodaje. Na nagraniu udostępnionym przez rodzinę Super Expressowi Monika wyznaje, że to jej zdaniem próba zastraszenia.
Dlaczego? Kobieta na wspólnym wyjeździe miała być świadkiem zażywania narkotyków przez jej byłego chłopaka. Nie mogła się z tym pogodzić i… została pobita. - Rzucił nią o ścianę, a potem zabrał jej samochód i zostawił dwieście kilometrów od domu samą - mówi pani Agnieszka, która od samego początku wspierała córkę.
Monika, na co dzień znana wizażystka, postanowiła odejść od partnera i wszystko… ujawnić w sieci. - Ktoś mi zrobił krzywdę, sprawa jest na policji. Uprowadzono mój samochód, spalono auto mojej mamy, jestem zastraszana - mówiła Monika na nagraniu i dodawała, że trzeba walczyć o sprawiedliwość.
To miało się nie podobać mężczyźnie. Jej chłopak ma na swoim koncie wyroki między innymi za handel narkotykami, wymuszenia rozbójnicze, ale złożył wniosek o odroczenie i wstrzymanie wykonania kary, dlatego wciąż nie przebywa za kratkami. Dzień przed śmiercią Monika pisała do swojej mamy, że jest tym wszystkim zmęczona, że nie ma sprawiedliwości. - Twierdziła, że policja w niczym nie pomoże, bo on jest kryty przez policję i że wszystko nagrała. Mówiłam, żeby nie udostępniała niczego w sieci, bo bałam się o nią. Zrobiła to częściowo - mówi pani Agnieszka.Dzień później już nie żyła.
- Sami musimy walczyć o sprawiedliwość. Nie spoczniemy, dopóki nie odkryjemy tajemnicy jej śmierci - mówi pani Agnieszka, która złożyła już wniosek do Prokuratury Generalnej o nadzór w śledztwie. - Chcę dać siłę osobom, które doświadczyły przemocy i które są zastraszane. Mam zamiar przetrwać, trzymajcie za mnie kciuki - mówiła Monika.