Małżeństwo Ewa i Piotr to znani i cenieni w Wielkopolsce restauratorzy. Teraz są na emeryturze, ale wspomnienia po ich gastronomicznym dorobku ma wielu poznaniaków. Niestety właśnie spotkał ich niewyobrażalny dramat. W płomieniach w domu zginął ich syn, Tymon, który przyjechał zająć się pod ich nieobecność kozą. Zwierzę przeżyło, bo było w innym budynku, a pożar wybuchł w nocy 11 maja. - W całym Puszczykowie były przepięcia instalacji. Podejrzewamy, że to samo doprowadziło do pożaru u Ewy i Piotra - mówi naszej dziennikarce Piotr Guziałek, przyjaciel rodziny. Z żywiołem walczyło 12 zastępów straży pożarnej.
- Roty wyposażone w linię gaśnicze, w aparatach ochrony układu oddechowego zostały wprowadzone do budynku. Jednocześnie prowadzono działania gaśnicze z zewnątrz. Strażacy w budynku napotkali na duże zadymienie, wysoką temperaturę i zarwaną część stropu, co utrudniało działania - opisuje dramatyczną akcję asp. Mariusz Zimowski z Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu. Dalszy ciąg materiału pod galerią ze zdjęciami.
Szokujący atak na niewinną kobietę w Poznaniu. Dźgał ją nożem i żądał pieniędzy
Tragedia w Puszczykowie. Tymon zginął w płomieniach
Skończyło się tragicznie. Gdy ugaszono ogień, w trakcie przeszukiwania pogorzeliska odnaleziono zwłoki. Jak podaje podinsp. Iwona Liszczyńska z wielkopolskiej policji, ustalono, że to 40-letni mężczyzna. - To syn właścicieli domu - mówi Super Expressowi ich przyjaciel. Tymon, ojciec trzech dziewczynek w wieku 3, 5 i 7 lat, który tego dnia miał pomóc swoim rodzicom, którzy wyjechali na rodzinne spotkanie pod Warszawę. Niestety, przypłacił to życiem.
Restauratorzy, Ewa i Piotr - są teraz pogrążeni w żałobie i bez dachu nad głową. Jak mówi ich przyjaciel, oboje są na emeryturze, której wysokość nie jest w stanie pokryć kosztów odbudowy domu. Dom nie nadaje się do użytku, a małżeństwo nie dysponuje też oszczędnościami na odbudowę zgliszczy. Dlatego w internecie uruchomiono zbiórkę na pomoc zrozpaczonym emerytom. Ich syn Tymon był osobą, która sama nie przechodziła obojętnie wobec cudzego nieszczęścia. Był biznesmenem, ale też społecznikiem, działającym charytatywnie i na swoim koncie ma wiele akcji pomagania innym.
- Teraz jego rodzice potrzebują pomocy - mówi na koniec "Super Expressowi" Piotr Guziałek, organizator zbiórki dla restauratorów. Link do zrzutki zamieszczamy w tym miejscu. Pod tekstem znajdziecie również bezpośredni odnośnik, dzięki któremu można wesprzeć rodzinę.