Lech Poznań był faworytem wtorkowego meczu. W końcu mierzył się z przedostatnią drużyną Fortuna 1. Ligi. Kolejorz wywiązał się ze swojej roli dobrze, ale przez 75. minut miał problemy, aby zdobyć gola. Gdyby piłkarze Chrobrego byli bardziej uważni to doszłoby do dogrywki albo rzutów karnych.
Pierwsza połowa spotkania była bardzo wyrównana, ale też nudna. Lechici strzelili nawet gola, jednakże sędzia spotkania dopatrzył się faulu Kamila Jóźwiaka. Powtórki pokazały, że nic takiego nie miało miejsca, ale na tablicy wyników dalej widniał bezbramkowy remis. - Lech nie mógł się łatwo dostać pod naszą bramkę i ogólnie można powiedzieć, że spotkanie było wtedy nudne - oceniał Ivan Djurdević.
O wyniku spotkania zdecydował ostatni kwadrans meczu. Piłkarze Ivana Djurdevica słabli z minuty na minutę. Wykorzystał to Joao Amaral, który wszedł na plac gry w 70. minucie. Kilka chwil później doskonale podał piłkę do Christiana Gytkjaera, a ten pokonał Mateusza Abramowicza. Kilka minut później wynik ustalił inny Mateusz - Skrzypczak. Pomocnik Lecha szczupakiem strzelił bramkę na 2:0.
- Mecze Pucharu Polski zawsze rządzą się swoimi prawami. Na pewno nie są one łatwe dla faworytów. Na odprawie mówiłem chłopakom, że muszą być cierpliwi i grać swoje. Jak się okazało tak właśnie było. Spodziewaliśmy się, że Chrobry będzie grał bardziej defensywnie i to my będziemy prowadzili grę - opowiadał po meczu Dariusz Żuraw.
O tym, że o wyniku zadecydowało zmęczenie mówił po meczu szkoleniowiec Chrobrego. - W drugiej połowie już mieliśmy małą wymianę ciosów, my mieliśmy swoje okazje, ale z upływem czasu widać było zmęczenie po ostatnim meczu i Lech zaczął przeważać fizycznie. Wykorzystali nasze błędy, ale myślę, że zagraliśmy na miarę naszych możliwości - opowiadał Serb.
Lech Poznań może już przygotowywać się do kolejnej rundy Totolotek Pucharu Polski. Ta rozegrana zostanie w dniach 29-31 października.
Polecany artykuł: